Żużel jest jak narkotyk. Zapytajcie Mateusza Jabłońskiego, który rok temu uległ ciężkiemu wypadkowi na toruńskiej Motoarenie, istniało zagrożenie życia. Chłopak wyszedł z tego i teraz wrócił na tor.
Wielu było zaskoczonych, gdy Mateusz Jabłoński z tatą Mirosławem, byłym żużlowcem, komentatorem speedwaya w TV Canal+, pojawili się na treningu w Pile. Mateusz czekał na powrót na tor aż 354 dni.
Na pierwszych zajęciach, po tak długiej przerwie, radził sobie jakby przerwy w treningach w ogóle nie było. A już na pewno nie miała dużego wpływu na zahamowanie kariery, na jego płynną jazdę na motocyklu. Owszem, junior stracił dużo czasu, bo rok w jego sytuacji to naprawdę sporo. Ale najważniejsze jest zdrowie. Mało kto przypuszczał, że syn Mirosława Jabłońskiego, bo tak dużym karambolu i jego skutkach, że w ogóle kiedykolwiek usiądzie na motor.
Mirosław Jabłoński udostępnił filmik z treningu syna w mediach społecznościowych.
"354 dni....Wróciłem!" - napisał Mirosław Jabłoński pod materiałem z Piły.
Mateusz przez rok walczył, wykazał się ogromną determinacją. Chłopak chce być żużlowcem i nim będzie. Z pomocą taty, ale przede wszystkim dzięki własnemu uporowi, charakterowi, pracowitości i dążeniu do celu. Nie jest tajemnicą, że młody Jabłoński, to jeden z większych talentów, jaki pojawił się w ostatnim czasie na polskich torach. Wciąż jednak to kandydat na żużlowca. Będziemy śledzić z uwagą jego postępy oraz rozwój jego kariery.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz