Zaliczył jedenaście sezonów w Speedway Grand Prix, był kapitanem reprezentacji Wielkiej Brytanii i przez wiele sezonów ozdobą angielskiej ligi. Wciąż się ściga na żużlu. Chris „Bomber” Harris po dłuższej przerwie wrócił na polskie tory, przywdziewając plastron poznańskich „Skorpionów”.
40-latek już w godzinach południowych zameldował się na „Florku” w Rawiczu. Obejrzał nawierzchnię toru, wypakował motocykle i w ciszy, skupieniu oczekiwał na zawody.
– Trochę mnie nie było, z różnych względów, nie zawsze pasowało – mówił „Bomber”, który ostatnie starty na polskich torach ligowych zaliczył cztery lata temu, będąc zawodnikiem Polonii Piła.
Harris już podczas próby toru miał kłopoty. Maszyna nagle odmówiła posłuszeństwa. Anglik w meczu zdobył 5 punktów i jeden bonus, w czterech startach.
– Jest dużo do poprawy – mówi szczerze o swoim pierwszym występie w tym roku w polskiej lidze „Bomber” Harris. – Od początku niespodzianki, trochę kłopotów ze sprzętem, poszukiwania najlepszego ustawienia i dopasowania motocykla. Wyszło jak wyszło, ale następnym razem powinno być dużo lepiej. Cieszę się, że drużyna wygrała. Radość kibiców i ich doping niosły nas do jak najlepszej jazdy.
Harris śmiał się, gdy któryś z kibiców zażartował, że razem z Holtą mają prawie 90 lat. Anglik z uśmiechem odpowiadał, że nie wiek jeździ na żużlu, tylko osobowość i charyzma.
– Ja wciąż czuję się młodym zawodnikiem i taki jestem – puścił oko w stronę dziennikarzy.
SpecHouse PSŻ Poznań wygrał w Rawiczu 51:38.
– W końcówce zawodów udało się przechylić szalę zwycięstwa na naszą stronę. Wtedy odetchnęliśmy z ulgą – skomentował Brytyjczyk ligowe zwycięstwo na „Florku”.
Poznaniacy zaprezentowali się w najmocniejszym składzie. Co prawda, wciąż brakuje Aleksandra Loktajewa, ale jak wiadomo żużlowiec został z rodziną w Ukrainie i nie wiadomo, kiedy dołączy do zespołu. PSŻ wczorajszą wygraną potwierdził swoje tegoroczne pierwszoligowe aspiracje. „Skorpiony” celują w awans do wyższej klasy rozgrywkowej.