- Być może w latach 90. popełniłem grzech pychy. Medale wtedy przychodziły jeden po drugim, a ja zacząłem marzyć o indywidualnym mistrzostwie świata i trochę zlekceważyłem wagę medalu w mistrzostwach Polski. Z tego powodu kolejne szanse uciekały i droga do tytułu okazała się dłuższa niż myślałem - wyznał przed kamerami TV nSport+ Andrzej Rusko, prezes Betard Sparty Wrocław, która w latach 90. trzy razy z rzędu sięgnęła po tytuł drużynowych mistrzostw Polski.
We Wrocławiu 15 lat czekali na złoty medal DMP. Spartanie w tym roku byli najlepsi.
-Ta drużyna tworzyła się przez lata. Bardzo starannie dobieraliśmy każdego kolejnego zawodnika do drużyny. Efekt jest taki, że Sparta to nie tylko dobra drużyna, ale przede wszystkim grupa przyjaciół. W Grand Prix rywalizują, ale podczas meczów PGE Ekstraligi zdradzają sobie sekrety i pomagają.
(fot. magazyn Żużel /Mariusz Cwojda) - Ta drużyna tworzyła się przez lata - mówi przed kamerami Andrzej Rusko
-Na Artioma Łagutę czekaliśmy dwa lata. To nie był przypadkowy transfer. Wcześniej ten ruch zaakceptowali Maciej Janowski i Tai Woffinden, rozmawiałem z nimi, chciałem usłyszeć opinie. Przedstawiłem im dwóch kandydatów do naszego zespołu i oni wskazali, z kim chcą jechać - mówił zadowolony Andrzej Rusko.
Prezes Sparty nawiązał do Grega Hancocka i wpływu jaki ma Amerykanin nie tylko na młodych zawodników. Wyniki Dana Bewleya czy Gleba Czugunowa nie wzięły się znikąd. Współpraca z Hancockiem, który jest dla nich autorytetem i nauczycielem, przynosi efekty.
- My zdobyliśmy złoty medal dla kibiców, dla sponsorów, dla wszystkich, którzy nas wspierają - mówi z dumą prezes drużynowego mistrza Polski 2021.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz