Australijczyk Brady Kurtz sezonu 2020 nie wspomina najlepiej i chciałby o nim jak najszybciej zapomnieć. Żużlowiec najpierw w stracił miejsce w składzie Fogo Unii Leszno, następnie trafił do Orła Łódź, gdzie jednak potrzebował czasu na aklimatyzację w nowym otoczeniu.
Kurtz nie może być zadowolony ze swoich wyników. Dlatego przemyślał i szczegółowo przeanalizował swoją jazdę w ekstralidze i w 1 lidze. Pierwsze wnioski: potrzeba zmian. Kurtz w październiku wrócił do ojczyzny i postanowił odstawić motocykl.
Głód jazdy ma spowodować, że Kurtz na wiosnę będzie lepszym zawodnikiem (fot. Magazyn Żużel)
Pełen relaks, wypoczynek i po nim treningi sprawnościowe i wytrzymałościowe. Nie ma mowy o ściganiu na żużlu, ani treningach na motocyklu. Głód jazdy ma spowodować, że Kurtz na wiosnę będzie lepszym zawodnikiem.
Kurtz jak większość zawodników w sezonie 2020 miał mało startów. Plany pokrzyżowała pandemia i zawieszenie rozgrywek w lidze angielskiej. Australijczyk wierzy, że w tym roku sytuacja wróci do normy - będzie więcej ścigania. Dlatego też w ojczyźnie ani myśli odpalać motocykle.
- W zeszłym roku praktycznie nic nie układało się po mojej myśli. Z tego powodu zdecydowałem, że lato spędzę w Australii i zrobię sobie przerwę od żużla. Już widzę, że to daje efekty i pozwoli, by kolejny sezon w Europie rozpocząć z zupełnie innym nastawieniem - twierdzi Brady Kurtz na łamach brytyjskiego "Speedway Star".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz