Zamknij

Tomasz Gollob pożycza motocykl i....

07:13, 24.02.2020 Aktualizacja: 22:41, 23.09.2021
Skomentuj

Najpierw deszcz storpedował turniej, ale następnego dnia gospodarze wznieśli się na wyżyny. W niedzielę emocje sięgnęły zenitu, ponieważ o zwycięstwie decydował wynik ostatniego biegu i kapitan Polaków Tomasz Gollob. Finał Drużynowego Pucharu Świata w 2009 roku w Lesznie był wyjątkowy po wieloma względami.

W sobotę w Lesznie lało jak z cebra, więc nie było szans na przeprowadzenie finału. Jury zawodów w porozumieniu z gospodarzem przełożyło turniej na niedzielę. Leszczynianie od rana pracowali nad przygotowaniem nawierzchni. Ponieważ tor był tak mocno nasiąknięty wodą, władze FIM już zaczęły wątpić w powodzenie prac toromistrza. Lecz... udało się!

Polsko-australijski bój

Turniej rozpoczął się o niecodziennej porze, bo na godzinę 11 wyznaczono pierwszy wyścig. Skrócona procedura (m. in. prezentację zawodników zorganizowano przy parku maszyn na drugim wirażu) pozwoliła wystartować według planu. Ale po 9. biegu znów zaczął padać deszcz. Zawody przerwano i wznowiono po 1,5 h.

Barw Polski w turnieju bronili Tomasz Gollob, Jarosław Hampel, Krzysztof Kasprzak, Piotr Protasiewicz i Adrian Miedziński. Bardzo mocna na leszczyńskim torze okazała się reprezentacja Australii. To właśnie biało-czerwoni i Australijczycy toczyli ze sobą bój o złoty medal. W cieniu ich walki pozostawały dwie pozostałe ekipy - Szwecja i Rosja.

Świetnie jeździł Leigh Adams, który na co dzień był zawodnikiem leszczyńskich Byków i na "Smoku" czuł się, jak u siebie w domu. Polska i Australia zrównały się punktami. Ostatni bieg turnieju miał rozstrzygnąć, która drużyna wzniesie na podium okazały puchar. Kapitan Australijczyków - Adams - był najlepszym zawodnikiem swojej drużyny. W 4. startach zgromadził 10 pkt. Tomasz Gollob miał duże problemy sprzętowe i tylko 3 punkty. Musiał jednak w ostatnim wyścigu nie tylko powstrzymać Adamsa, ale jednocześnie uszczęśliwić prawie 20 tysięcy kibiców na trybunach.

Pokerowa zagrywka kapitana

Tomasz Gollob zagrał va banque.

- To był trochę wariacki pomysł, ale nie miałem nic do stracenia - tłumaczył już po turnieju kapitan polskiej reprezentacji, dlaczego przed ostatnim, decydującym startem pożyczył motor od Krzysztofa Kasprzaka. - Jego motor był dobrze dostosowany do toru, a mój sprzęt nie. Ostatecznie moje wątpliwości rozwiał trener Marek Cieślak, który powiedział krótko: "Bierz!".

Kasprzak sam zaproponował Gollobowi swój sprzęt.

- Chwilę się zastanawiał, ale potem podszedł i powiedział: "Młody, pożycz!". A kiedy wyszedł z zakrętu na prowadzeniu, wiedziałem już, że dowiezie zwycięstwo do mety - wspomina turniej Krzysztof Kasprzak.

Tomasz Gollob jak natchniony pędził po zwycięstwo. Kibice wiwatowali na stojąco. Adams gonił rywala i przez cztery okrążenia robił wszystko, by odwrócić kolejność na mecie.

Zwycięzca po zawodach szczerze wyznał, że ryzyko z pożyczeniem motoru było duże, a jeszcze większa była niewiadoma, czy pożyczka okaże się dobrym pomysłem.

- Tak dramatycznego turnieju nie pamiętam. Przegrywaliśmy, traciliśmy punkty, a momentami nawet nadzieję. I na koniec ta historia z pożyczonym motorem. Pierwszy raz coś takiego mi się zdarzyło - kiwał głową z niedowierzaniem Tomasz Gollob.

Gollob na pożyczonej maszynie wprawił w euforię całą żużlową Polskę. Wydawało się, że dokonał niemożliwego. Jedyny wyścig, który wygrał w finale był tym najważniejszym - ostatni pojedynek dnia. Radości nie było końca. A turniej przeszedł do historii.

Artur Bielecki


Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%