– Ja od trzech lat, odkąd nie ma mnie w Falubazie, byłem na stadionie chyba ze dwa razy. Obecne władze ani razu nie pofatygowały się o telefon, ani o zaproszenie. Ale nie mam żalu, bo to jest ich polityka – tłumaczy senator Robert Dowhan, były prezes Falubazu Zielona Góra.
Były szefa Falubazu był gościem „Magazynu Żużel”. Zapytaliśmy eks-prezesa klubu z W69 o błędy, które w dalszej perspektywie mogły mieć wpływ na wyniki drużyny i jej degradację na zaplecze PGE Ekstraligi. Dowhan twierdzi, że błędy tkwią w personaliach i transferach. Zdaniem senatora, błędem okazała się próba zastąpienia Nickiego Pedersena przez Antonio Lindbacka oraz rozstanie z Martinem Vaculikiem. Dowhan szanse powrotu Falubazu do ekstraligi, czyli awansu już w tym roku, ocenia 50/50. Faworytów jest dwóch: Falubaz i Polonia Bydgoszcz. Zapominać nie można o Wilkach Krosno, które będą „drapać”.
Były prezes zielonogórskiej drużyny pochylił się nad tematem budowy składu, szansami powrotu Patryka Dudka do Falubazu, spółki zarządzanej wspólnie z samorządem oraz tematami związanymi ze stadionową infrastrukturą. Poruszyliśmy temat także budowy nowego stadionu piłkarskiego w Zielonej Górze.
– Kilka lat temu też były obietnice, że do Zielonej Góry będą przyjeżdżać szejkowie z Arabii Saudyjskiej i będą podziwiać stadion na W69, bo będzie zadaszony i najnowocześniejszy na świecie – wspomina nasz rozmówca.
Jeszcze o Falubazie.
– Można było z wyżyn spaść na niziny. Nie mówię, że miasto zawiniło, ale ten układ, który był wcześniej wszystkich zadowalał – uważa Robert Dowhan i podpowiada: – Gdybym był na miejscu włodarzy miasta nie wchodziłbym w interesy ze spółkami.
Mimo że Dowhana nie ma w Falubazie, wysyła w świat czytelny przekaz. I wszystko wiadomo.
– Żeby było jasne: to jest mój klub. Trzymam kciuki – kończy były sternik zielonogórskiego zespołu, z którym zdobywał drużynowe mistrzostwo Polski.