Rozmowa z Damianem Ratajczakiem - zawodnikiem Fogo Unii Leszno
Skoro Jason Doyle robi w Lublinie 6 punktów, a Jaimon Lidsey dorzuca całe trzy, to co myśli sobie junior Damian Ratajczak...
Wyszło inaczej niż wszyscy planowali. Ciężko mi tu komentować postawę doświadczonych kolegów z zespołu, bo sam muszę się uczyć i zdobywać wnioski. Myślę, że dostaliśmy lekcję i temat do przemyślenia. Może dobrze, że to się stało teraz, a nie w fazie play off, kiedy będzie walka o medale i nie ma miejsca na takie wpadki. Na wysoko przegranym meczu w Lublinie, nie kończy się świat, ani życie. Nie tylko my tu przegraliśmy. Na pewno nie jest super w takim stylu przegrywać, ale to się w sporcie też zdarza.
Ciąg dalszy tekstu pod materiałem video:
[WIDEO]302[/WIDEO]
Trener Piotr Baron mówił, że narzucił wam złe przełożenia i bierze winę na siebie.
No tak, gołym okiem było widać, że ze startu zostawaliśmy, ale to nie jest wina tylko trenera, bo ma w składzie też doświadczonych zawodników. Ja na początku dosyć szybki byłem, ale później nie zrobiliśmy żadnych korekt i myślę, że to był mój wielki błąd. Stwierdziłem, że skoro jest nieźle, to tak zostawiamy. Ale na torze porobiły się wyrwy i tyle było z tych przemyśleń. No byli szybsi i lepsi chłopacy z Lublina i tyle. Trenowali na tym torze, znają go na wylot i to wykorzystali. Trzeba z tej wizyty w Lublinie wyciągać wnioski.
A jak ty się czujesz fizycznie po tej przerwie w startach i po kontuzji?
Fizycznie jest wszystko ok, nie ma co się zasłaniać i szukać tłumaczeń w tej kontuzji. Po prostu brakuje mi tej jazdy i idzie to ciężko. Dobrze, że to już za mną i mam nadzieję, limit pecha wyczerpałem. Wiadomo, że nie jest dobrze być kontuzjowanym, w najważniejszym momencie sezonu, czyli w play off. W tym momencie ja potrzebują jak najwięcej jazdy, a ja zamiast jeździć, to musiałem siedzieć i się rehabilitować. Nie ma co się już z tego tłumaczyć i do tego wracać, tylko trzeba pracować dalej.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz