Zamknij

"Do widzenia" w Toruniu, "Dzień dobry" w Poznaniu. Tak po prostu?

20:26, 13.02.2022
Skomentuj

Niby nic na pierwszy rzut oka, ale czy aby na pewno zatrudnienie Tomasza Bajerskiego na stanowisku menadżera PSŻ Poznań, nikomu nie daje do myślenia? Może czas na krótką refleksje, chwilę analizy i pochylenie się nad tematem.

Bajerski mógł pracować w Toruniu i nie tylko budować siłę "Aniołów", ale również być ważną postacią całego projektu. Bajerski już zdążył postawić fundamenty, teraz właściciel dołożył szczegóły, kupując najlepsze na rynku prefabrykaty (Sajfutdinow, Dudek). Obowiązkiem Bajerskiego było przygotować odpowiednią zaprawę murarską i zbudować zamek. Twierdzę, która w październiku ma szansę pokryć się złotą elewacją.

Coś jednak w Toruniu nie zagrało. Niby jedna i druga strona, czyli właściciel klubu i menadżer deklarowali chęci i gotowość dalszej współpracy, ale ostatecznie nie dogadali się. Poszło o prywatne sprawy "Bajera" - jakieś zobowiązania, spór z kobietą, która upubliczniła ich wspólne prywatne tematy, które niestety, menadżerowi chluby nie przyniosą.

Władze Apatora dały czas Bajerskiemu na uporządkowanie życia prywatnego. Widocznie coś nie zagrało, Apator powiedział: dość! I Bajerskiego nie ma w Apatorze.

Nie ma go na Motoarenie, ale jest w Poznaniu - wrócił do PSŻ. Bajerski poinformował, że rozmowa z panem Jakubem Kozaczykiem z PSŻ była krótka i bardzo konkretna. Przedstawiciel poznańskiego drugoligowca dzwonił do Bajerskiego już wtedy, kiedy nie było pewne, czy Apator przedłuży kontrakt z Bajerskim. Czy nie wydaje wam się dziwne? W Poznaniu nawet nie czekali, czy menadżer wyprostuje swoje prywatne zakręty, o co prosił go Apator. To co w Toruniu okazało się kością niezgody pomiędzy pracodawcą i pracobiorcą, w Poznaniu wzięli za dobrą monetę. Czy tak powinna wyglądać działalność w zawodowym sporcie? Sytuacja pokazuje, że "każdy sobie rzepkę skrobie" i ma w nosie, co dzieje się za płotem, chociaż wszyscy w tym sporcie jadą na tym samym, rozkołatanym wózku.

Mnie zastanawia jeszcze jedna kwestia - co z wcześniejszymi decyzjami w Poznaniu? Myślicie, że wszystko jest w porządku? Przecież niedawno na Golęcinie uroczyście ogłaszano nazwisko nowego trenera. Został nim gnieźnianin Adrian Gomólski. Były żużlowiec przygotowywał się do swojego debiutu, miał plany, przemyślenia i strategię. I nagle dowiaduje się, że nic z tego - trenerem zostanie Bajerski. Owszem, Gomólski jakąś działkę w klubie do zagospodarowania dostanie, bo jakże inaczej. Głupio wyglądałoby jego sportowe CV, w którym miałby wpisane: trener PSŻ od grudnia do lutego. Dorobek: zero meczów, zero zwycięstw, zero porażek.

Gomólski chyba nie tak wyobrażał sobie nowe wyzwanie, swój trenerski debiut.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%