Vaclav Milik i Grzegorz Walasek są do wzięcia - bez przynależności klubowej. Obaj zimą podpisali tzw. kontrakty warszawskie i czekają, czy znajdzie się chętny, nowy pracodawca.
- Mam zgodę Falubazu, by trenować w Zielonej Górze. Chciałby zaprezentować się z jak najlepszej strony. Może znajdzie się dla mnie miejsce w Falubazie, może dostanę szansę - zastanawia się nad swoja przyszłością Vaclav Milik, który to właśnie z zielonogórskim klubem zawarł kontrakt warszawski.
Grzegorz Walasek i Vaclav Milik są do wzięcia (fot. Magazyn Żużel)
Falubaz ma skompletowany zespół, w którym nie ma Milika. Z drugiej strony, co mu szkodzi, by sprawdzić czeskiego żużlowca na treningu i może nawet w sparingach. Trener Piotr Żyto nic nie traci, natomiast Milik zapewnia, że bardzo solidnie przepracował zimę, dużo zmienił w swoim sprzęcie, który zdarzało się zawodził go w ub. sezonie.
- Chciałbym jeszcze raz sprawdzić się w ekstralidze - zapowiada czeski żużlowiec.
Mimo, że Walasek jest zielonogórzaninem i ma blisko na Wrocławską 69, to jednak Milik wydaje się być bliżej Falubazu. Walasek wciąż ma dobre kontakty w środowisku, trenował na obozie z Ostrovią Ostrów Wlkp. i musi czekać na rozwój wydarzeń. Jego atutem jest doświadczenie i lata spędzone na żużlowym torze. Wychowanek Falubazu zapewne liczy po cichu, że po kilku meczach znajdą się drużyny potrzebujące pomocy - przecież nie wszyscy będą wygrywać.
Czy skorzystają z usług Walaska lub Milika?
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz