Ekipa trenera Janusza Ślączki z Grudziądza przegrała w Lublinie 33:56, ale to było do przewidzenia. Jak się okazuje, porażka była wkalkulowana w plan GKM, który ma zakończyć się powodzeniem, czyli zwycięstwem w ostatniej kolejce z Eltrox Włókniarzem Częstochowa i utrzymaniem się w ekstralidze.
Okazuje się, że grudziądzanie kilka najlepszych silników odłożyli na starcie z Częstochową. W Lublinie jeździli na silnikach, które próbowali dopasować do nawierzchni toru i to im średnio wyszło.
- Tor w Lublinie był zupełnie inny, mocno odmoczony i czasy były pod rekord toru. Na pewno żałuję drugiego wyścigu. Chciałem zamknąć płot, ale Dominik przyciął i ten łuk mnie wybił z rytmu. Mimo że miałem podobną prędkość, to nie szło wyprzedzić po tym równaniu. Jedynie tego biegu żałuję - mówi Krzysztof Kasprzak, zdobywca na lubelskim torze 6 punktów i 2 bonusów i dodaje z nadzieją:
-Ale na ten najważniejszy mecz mamy już silniki zostawione. Nicki to mistrz świata i da sobie radę. Wprawdzie jest po ciężkim wypadku, ale na pewno niedługo wróci do formy - mówi z nadzieją Krzysztof Kasprzak, zdobywca na lubelskim torze 6 punktów i 2 bonusów.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz