- Po zabiegu... wszystko wyjęte, a noga dużo lepiej wyglądała w środku niżeli doktorzy zakładali. Więc chyba już ostatnie kółko przede mną - napisał na Twitterze Grzegorz Zengota. Kontuzja wyłączyła go z całego ubiegłego sezonu i sprawiła, że speedway mógł przeżywać tylko jako widz.
Po optymistycznym wpisie na Twitterze, na Instagramie zawodnika pojawiło się bardzo interesujące zdjęcie, które świetnie obrazuje powiedzenie, że speedway jest dla twardych ludzi. Na zdjęciu widać dosłownie mały magazyn "części zamiennych", zupełnie jakby ze sklepu metalowego. Kontuzja, którą Grzegorz Zengota odniósł w marcu ubiegłego roku i komplikacje po niej były bardzo poważne, dlatego lekarze podczas operacji musieli użyć tych wszystkich elementów. A potem żużlowiec przez wiele miesięcy nosił je w swojej nodze.
Szybkiego powrotu nie będzie
Grzegorz Zengota podczas treningu na zgrupowaniu w Hiszpanii złamał prawe podudzie. Leczenie 32-latka skomplikowało się podobno z powodu błędów popełnionych przez lekarzy zaraz po wypadku. Istniało nawet zagrożenie, że kontuzja sprawi, że "Zengi" będzie musiał zakończyć karierę. Na szczęście sytuację uratowali polscy specjaliści i jak się okazuje, czynią to z dobrym skutkiem. Podczas kolejnego zabiegu usunięto części metalowe z kontuzjowanej nogi.
Nie ma jednak co liczyć, że Grzegorz Zengota w marcu czy kwietniu będzie już przygotowany do jazdy na żużlu w stu procentach. Jednak nie ma co narzekać, bo najważniejsze, że wyleczył kontuzję.
Zawodnik podpisał kontrakt ze Speed Car Motor Lublin, a sternicy Motoru czekają na jego powrót. Znają sytuację i wychodzą z założenia, że przede wszystkim musi on wrócić do pełnej sprawności. Dlatego nikt w Lublinie nie wywiera presji na zawodniku, na lekarzach i nie stawia warunków. Jest tylko jedno życzenie, by żużlowiec stanął na nogi i wrócił w pełni sił do żużla. A że Grzegorz Zengota tego pragnie najbardziej, nikt nie ma najmniejszych wątpliwości. Każdy kibic wie, że speedway to wielka pasja zawodnika, a nawet, jak to sam często powtarza: całe jego życie.
"Zengi", życzymy zdrowia!
Poniżej fot.Instagram Grzegorza Zengoty
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz