Zamknij

Ivan Mauger wyprzedził epokę

08:13, 12.01.2020 Aktualizacja: 18:08, 24.05.2021
Skomentuj

Gdy w 2009 roku w Berlinie Usain Bolt przebiegł dystans 100 metrów w 9,58 sekundy, legendarny dziennikarz Włodzimierz Szaranowicz krzyczał, że jest to rekord XXII wieku. Wśród żużlowców również znajdziemy takiego, o którym rywale mówili "Mister Speedway" i który sam pokierował karierą swojego pogromcy. Mistrz Mauger po prostu wyprzedził swoją epokę.

Historia człowieka, któremu nadano tytuł "Millennium Man of Speedway" rozpoczyna się w kraju, w którym jest dwudziestokrotnie więcej owiec niż ludzi i który pokochał reżyser Peter Jackson. Mowa oczywiście o Nowej Zelandii, gdzie wspomniany twórca nakręcił takie hity jak "Władca Pierścieni" czy "Hobbit". To właśnie tam w miejscowości Christchurch w październiku 1939 roku urodził się Ivan Mauger. Prawie pięć lat wcześniej, w tym samym miejscu na świat przyszedł Barry Briggs. Jednakże żużlowe historie obu mężczyzn rozpoczęły się zgoła inaczej. Starszy z nich już jako młokos pokazywał wielkie możliwości na żużlu, drugi po raz pierwszy w Finale Indywidualnych Mistrzostw Świata wystartował dopiero jako 27-latek.

Przyszli mistrzowie dorastali w dobrym klimacie dla rozwoju żużla. Nie tylko wychowywali się w drugim co do wielkości mieście w Nowej Zelandii i miejscu, gdzie często rozgrywano krajowe mistrzostwa na żużlu, ale również mieli się na kim wzorować. W 1954 roku mistrzem globu, jako pierwszy Nowozelandczyk w historii, został bowiem Roonie Moore, który wielki sukces powtórzył jeszcze pięć lat później. Nic więc dziwnego, że choć Ivan Mauger w młodości próbował wielu sportów, w których spisywał się bardzo dobrze (na poziomie uczniowskim reprezentował swój kraj w rozgrywkach rugby oraz hokeja) to ostatecznie pokochał speedway. Tak bardzo zależało mu na możliwości rozpoczęcia startów, że już podczas egzaminu licencyjnego miał okłamać sędziego, któremu powiedział, że ma ukończone 15 lat. Zawyżenie wieku pozwoliło mu na podejście do testów.  Jego początki na żużlu nie były jednak łatwe jak na zawodnika, który w przyszłości sięgnął po sześć mistrzowskich tytułów.

Zdolna bestia

Nim przytoczymy losy niesamowitego Ivana Maugera, trzeba jednak oddać należną chwałę Barry`emu Briggsowi, którego kariera niezwykle szybko nabrała rozpędu. Pierwsze kroki na żużlu  stawiał w brytyjskiej drużynie Wimbledon Dons, do której trafił jako 18-latek. To właśnie z tą ekipą od 1954 roku sięgnął po pięć tytułów mistrza kraju. Szybko pokazał się również zdecydowanie szerszej publiczności. Po raz pierwszy w jednodniowym finale mistrzostw globu pojechał jako 20-latek. We wspominanych już i pamiętnych dla Nowozelandczyków, z uwagi na sukces Ronnie`ego Moore`a, zawodach w 1954 roku wywalczył szóstą lokatę. Do podium zabrakło mu jednak sporo, bo aż 5 oczek. Co ciekawe, czwarte miejsce przypadło wtedy nikomu innemu, jak Australijczykowi Jackowi Youngowi, który był mentorem Ivana Maugera.

Ivan Mauger i Barry Briggs Ivan Mauger i Barry Briggs

Briggs równie szybko awansował do grona najlepszych zawodników na świecie, został medalistą mistrzostw świata. W 1955 roku sięgnął po brąz, a dwa lata później słuchał już narodowego hymnu ze złotem na szyi. To również jeden z nielicznych zawodników, którym udało się powtórzyć ten sukces - rok później znów został mistrzem. W finałach dwukrotnie za plecami zostawił Ove Fundina, czyli jedną z największych legend szwedzkiego speedwaya i sportu.

W stroju rudzika

Barry Briggs przez lata stanowił również o sile angielskich drużyn. Zawodnik, który z Wimbledon Dons wywalczył pięć złotych medali, w 1960 roku zdecydował się zmienić klub. Cztery lata później trafił do drużyny Swindon Robins, z którą napisał świetną kartę historii. Jego wyczyny wspominał na łamach sportowefakty.wp.pl redaktor Grzegorz Drozd. Wybór Swindon, do którego "Briggo" przeniósł się wraz ze swoim partnerem w interesach Bertem Chucherem podyktowany był wieloma względami. Jednym z najistotniejszych była na pewno lokalizacja, która pozwalała Nowozelandczykowi na rozwój wielu interesów. Poza ściganiem się na żużlu prowadził sklep, sprzedawał samochody, posiadał własną szkołę jazdy i handlował czeskimi motocyklami. Dodatkowe zarobki pozwalały świeżo upieczonemu tacie zapewnić lepszy byt swojej rodzinie. W brytyjskim żużlu panował bowiem kryzys oraz bzdurne przepisy, które dzięki wpływom żużlowca udało się znieść. Zgodnie z decyzjami podjętymi przez Speedway Control Board wybrani odgórnie zawodnicy przez kilka sezonów musieli startować o 10 lub 20 yardów za pozostałymi rywalami. Powodowało to nie tylko niebezpieczne sytuacje, ale przede wszystkim rozmijało się z duchem sportu.

[WIDEO]29[/WIDEO]

Ivan Mauger czternaście razy startował w finałach IMŚ. W 1977 roku stał na podium w towarzystwie Petera Collinsa i Ole Olsena, których wcześniej polecił żużlowym promotorom w Wielkiej Brytanii"

Początek startów w Swindon zgrał się również dla Briggsa z powrotem na mistrzowski tron. W 1964 roku sięgnął po trzecią mistrzowską koronę, a ostatni tytuł wywalczył dwa lata później. Łączny bilans jego osiągnięć oraz niebywała regularność robią ogromne wrażenie - zawodnik przez 17 lat nie wypadł z pierwszej szóstki mistrzostw globu, a na podium wchodził aż dziesięciokrotnie. Po latach będzie opisywał siebie jako "najszczęśliwszego człowieka na świecie", który przez lata mógł robić to, co kochał i którego omijały kontuzje. Powie również, że w czasach swojej świetności, kiedy otaczały go tłumy fanek, czuł się niemal jak gwiazda rocka.Według swoich wyliczeń miał wystartować w ponad 12 tysiącach wyścigów, z których ogromną liczbę na pewno wygrał.W niektórych sukcesach partnerował mu nie kto inny jak Ivan Mauger.

Niezłomny

Obu panów, poza wielkimi sukcesami, łączy jeszcze jedno - odnalezienie wielkiej miłości. Barry miał swoją Junie oraz synów, którzy dawali mu energię do startów. Natomiast Ivan już jako nastolatek zakochał się w Raye, która została jego żoną już jako 16-latka. Młoda para wspólnie wyruszyła w podróż życia do Wielkiej Brytanii, gdzie Mauger (a jakżeby inaczej) trafił do ekipy Wimbledon Dons. Spędził w niej dwa lata, jednak nie podbił świata i musiał wracać do domu. Tam, po ponad ośmiu miesiącach mógł ponownie zobaczyć ukochaną żonę i małą córeczkę Julie, które musiały wrócić do kraju. Rozstanie podyktowane było troską o dobro dziecka, które potrzebowało odpowiednich warunków do rozwoju, a na Wyspach para ledwo wiązała koniec z końcem. Po latach gazeta "Guardian" napisze, że w domu Maugerów na stole były tylko chleb i dżem, a ich dzieci spały w wannie.

Zawodnik, który jazdę na żużlu porównywał do układania puzzli, w których każdy element musi się zgadzać, wrócił do ojczyzny. Jego odwrót nie miał jednak formy poddania się, ale był taktycznym zrobieniem kroku w tył. Pracował bardzo ciężko i gdy poczuł się gotowy, otrzymał życiową szansę od Mike`a Parkera - ówczesnego szefa drużyny New Castel Diamond. Mauger wraz z rodziną wrócił na Wyspy i postawił sobie jasny cel - chciał zostać mistrzem globu, tak jak je- go idol Roonie Moore.

Jedno oczko

16 września 1967 roku w Londynie Mauger po raz pierwszy wskoczył na podium indywidualnych mistrzostw świata. Wywalczył brąz, którym rozwiązał worek z medalami. Przez następne osiem lat nie schodził bowiem z podium. Już rok później dokonał tego, o czym marzył. W szwedzkim Goeteborgu, który szczęśliwy był również dla Barry`ego Briggsa, sięgnął po złoto. Tego dnia Nowozelandczycy na podium weszli razem, ale to Ivan okazał się niepokonany. Podobnie stało się rok i dwa lata później. Wystarczy napisać, że w piętnastu wyścigach stracił tylko jeden punkt.

Po latach z rozrzewnieniem będzie wspominał zwłaszcza finał, który w 1970 roku rozegrano we Wrocławiu. Był on niezwykle emocjonujący, a losy wygranej i podium ważyły się do ostatniego wyścigu. Zwyciężył Mauger, który o ledwie jeden punkt pokonał Pawła Waloszka, który o jedno "oczko" wyprzedził Antoniego Worynę. Ten wyjątkowy triumf zapewnił również Maugerowi niezwykłą pamiątkę. Dwoje Amerykanów obiecało mu, że jeśli znów wygra, to jego motor zostanie pokryty złotem. Tak właśnie się stało i do dziś można podziwiać go w rodzinnym mieście Nowozelandczyka.

Mauger w jednodniowych finałach startował czternastokrotnie. Ze sceny zszedł tak jak sam zaplanował, czyli niepokonany. Po raz ostatni i szósty zwyciężył w Chorzowie, gdzie wchodząc na podium miał prawie 40 lat. Wyjątkowe sukcesy zapewniły mu również triumf w Plebiscycie na Najlepszego Sportowca Nowej Zelandii (wygrywał w nim jako jedyny żużlowiec w historii). Mauger był również najstarszym zawodnikiem, który wywalczył mistrzowską koronę aż do czasów Grega Hancocka. To także prawdopodobnie pierwszy zawodnik, który stosował marketingowe innowacje - zrezygnował z czarnego stroju na rzecz wzoru szachownicy i nałożył na swój kevlar reklamę francuskiego wina.

Ivan Mauger - Łowca talentów

W 1966 roku rozpoczęto rozgrywanie Drużynowych Mistrzostw Świata, a cztery lata później zadebiutowały Mistrzostwa Świata Par. W tych również Mauger i Briggs spisywali się dobrze. Niebywała historia wydarzyła się już w pierwszych "parowych" zawodach w 1970 roku, w którym wielki mistrz pojechał razem ze swoim idolem. Obok Ivana Maugera wystąpił bowiem Roonie Moore. Nie byłoby to nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że drugi z zawodników w 1962 roku doznał skomplikowanego złamania nogi, które na kilka lat wykluczyło go ze startów. Do żużla wrócił siedem lat później, a w kolejnym roku razem z Maugerem okazał się najlepszy. Był to niewątpliwe wyjątkowy moment dla obu żużlowców.

Mauger nie tylko wypatrzył talent P.Collinsa i O.Olsena, ale również doradzał Hansowi Nielsenowi Mauger nie tylko wypatrzył talent P.Collinsa i O.Olsena, ale również doradzał Hansowi Nielsenowi

Wielu sportowców w swoich biografiach wskazuje na innych zawodników, którzy odegrali znaczącą rolę w ich karierze. Łowcą talentów nazwać możemy Maugera, który wypatrzył przynajmniej dwie wielkie gwiazdy. To właśnie on namówił szefa drużyny Belle Vue Aces, z którą wywalczył trzy złota Drużynowych Mistrzostw Wielkiej Brytanii z rzędu, do zakontraktowania Petera Collinsa. Młokos, w którego inni mieli nie wierzyć, już w 1976 roku został mistrzem świata. Kilka lat wcześniej Mauger pokierował również karierą jednego z najlepszych zawodników w historii. Jak wspomina Adam Jaźwiecki w książce "Szybkość nie wybacza nikomu", Nowozelandczyk miał zauważyć młodego Ole Olsena podczas treningu w Manchesterze. Chłopak zrobił na nim takie wrażenie, że mężczyzna namówił szefa ekipy Newcastle do zakontraktowania go. Mauger niewątpliwie miał nosa. Minęło niespełna pięć lat i w 1971 roku to właśnie Olsen pozbawił go czwartego mistrzowskiego tytułu z rzędu!

Wyprzedaż pamiątek

Zarówno dla Ivana Maugera, jak i Barry`ego Briggsa, których kariery miały niemal wzorcowy przebieg, ich zakończenie nie oznaczało rozbratu z ukochanym sportem. Starszy z mężczyzn zajął się komentatorstwem sportowym, prowadzeniem swojej strony internetowej, a także pomocą młodszym zawodnikom. Był on również jedną z osób odpowiedzialnych za organizację pamiętnego i jedynego poza granicami Europy finału IMŚ, który został rozegrany w Los Angeles w 1982 roku. To także prawdopodobnie twórca pierwszego żużlowego teamu wzorowanego na tych z Formuły 1. Porwał się także na szaloną rzecz, jaką był wyjazd do Liberii w poszukiwaniu diamentów. Były mistrz dorobił się ogromnych sum, jednak jak mówił w rozmowie z Przeglądem Sportowym w jedną noc podczas krachu na giełdzie stracił 43 miliony dolarów!

Podobnie postąpił Ivan Mauger, który został wielkim ambasadorem czarnego sportu. Swoją akademię jazdy założył nawet w Malezji, a w jego szkole "Ivan Mauger Academy of Excellents" talenty szlifowały takie ikony jak Hans Nielsen czy Jason Crump. Do Australii i Nowej Zelandii sprowadzał także największe gwiazdy. Niestety wraz ze starzeniem się ikon, żużel w tym regionie świata zaczął podupadać. W 2013 roku mistrz zdecydował się na wycofanie z życia publiczne- go. Choroba, z którą się zmagał spowodowała również, że rodzina zdecydowała się na wyprzedanie części pamiątek, które zebrał w trakcie lat startów. Odszedł w 2018 roku. Co smutne, jego śmierć została przemilcza- na przez największe brytyjskie media. Nie zapomnieli jednak polscy kibice, którzy podczas ligowych meczy oddali mu cześć. Bo jak można zapomnieć o kimś, kto był żużlowcem XXI wieku?

ALEKSANDRA KONIECZNA

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%