- Gdzie jest Holder?! - skandowali kibice po meczu toruńskich "Aniołów" z Moje Bermudy Stalą Gorzów. Gospodarze zwyciężyli 46:44 i gdy drużyna wyszła podziękować kibicom za doping, zabrakło Jacka Holdera.
Australijczyk nie tylko słabo jeździł, ale jeszcze dodatkowo sprawiał wrażenie obrażonego na cały świat. Gdy przed jednym z wyścigów miał kłopoty sprzętowe przesiadł się na drugi motor i wcale jakoś specjalnie nie spieszył się na start - został wykluczony za przekroczenie limitu czasu.
Nie podejrzewamy, żeby mu nie zależało na punktach. Holder zgromadził 5+2 pkt. Jak na uczestnika Speedway Grand Prix, to słaby wynik. Tym bardziej, że Jack Holder w ostatnim czasie wielokrotnie udowadniał, że jest w wysokiej formie. W przeddzień meczu na Motoarenie stanął na podium Speedway Grand Prix Challenge, wcześniej błyszczał w "Speedway of Nations".
(fot. Magazyn Żużel /Mariusz Cwojda) Jack Holder po sezonie pożegna się z Toruniem. Australijczyk trafi do Lublina, Grudziądza czy Leszna?
Holder meczu play off nie zaliczy do udanych. Cała sytuacja wygląda trochę inaczej, gdy zajrzeliśmy za kulisy. Okazuje się, że Australijczyk jakiś czas temu dostał do zrozumienia od pracodawcy, że zabraknie dla niego miejsca w składzie "Aniołów" w następnym sezonie. To jednak nie usprawiedliwia zawodowego sportowca, by gniewać się na kibiców, bo tak odbieramy jego nieobecność po meczu.
Pomijając zachowanie Holdera warto wspomnieć o sportowej rywalizacji. Bardzo dobry wynik osiągnęli goście, którzy bez dwóch czołowych zawodników (Vaculik, Thomsen) byli skazywani na pożarcie, jak się okazało wznieśli się na wyżyny. Bartosz Zmarzlik zdobył aż 19 punktów (w 7 startach). I to gorzowianie, mimo braków kadrowych, będą faworytem w rewanżu na własnym torze.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz