Zamknij

Jaki ojciec, taki syn

15:12, 03.07.2019 Aktualizacja: 08:57, 11.09.2021
Skomentuj

Niesamowitym sportowym chwilom często towarzyszy tworzenie nowych, umownych jednostek czasu. Fani piłki ręcznej doskonale wiedzą, że "jedna Wenta" to 15 sekund, a sympatycy łyżwiarstwa szybkiego pamiętają, że "jedna Bródka" to zaledwie 0,003 sekundy. Kibice brytyjskiego żużla również powinni stworzyć swoją jednostkę czasu, która będzie wynosiła aż 18 lat. Tyle bowiem wynosi "jeden Louis".

Jedną z pierwszych kart w historii słynnej żużlowej rodziny zapisano na jeszcze słynniejszym niż ona sama stadionie. Wembley od lat nazywane jest "świątynią brytyjskiego futbolu", to jednak znaczące miejsce również dla czarnego sportu. Na "Starym Wembley" aż 24-krotnie walczono o miano najlepszego zawodnika na świecie. Stutysięczna publiczność w 1975 roku miała powody do świętowania. W biegu dodatkowym John Louis pokonał legendarnego Ivana Maugera i sięgnął po brązowy medal. Podobną historię 18 lat później, już w Niemczech, napisał jego syn - Chris.

Bez odpowiednich butów

John Louis żużlową karierę rozpoczął późno. W latach 60. z dobrym skutkiem ścigał się w zawodach motocrossowych. Pasję łączył z pracą w sklepie u Dave`a Bickersa w Ipswich. To właśnie pracodawca namówił go do spróbowania sił na torze żużlowym. Dzięki wcześniejszym doświadczeniom Louisowi udało się czynić szybkie postępy, co zaowocowało początkiem startów w lokalnej drużynie "Wiedźm". Zmiana dyscypliny, czego zawodnik nie ukrywał we wspominanej rozmowie, warunkowana była również szansą na wyższe zarobki. W swojej autobiografii po latach żużlowiec napisze również, że na początku nie do końca rozumiał, na czym polega ten sport, a na pierwszy trening nie założył nawet odpowiednich butów.

Nazwisko Louis w brytyjskim i światowym speedwayu funkcjonuje z sukcesami już pół wieku

Choć jego kariera zaczęła się późno, to szybko zaczęła obfitować w spore sukcesy. Louis już dwa lata po rozpoczęciu startów w klubie z Ipswich zakwalifikował się do finału Indywidualnych Mistrzostw Świata, w którym startował jeszcze trzykrotnie. O tym okresie swojej kariery opowiadał w rozmowie z Mikem Baconem dla portalu ipswichstar.co.uk. Wspominał, że mimo tego iż nie udało mu się zostać mistrzem świata, bawił się jazdą i czerpał niesamowitą przyjemność ze startów. Z największym rozrzewnieniem wspominał oczywiście finał na Wembley oraz rywalizację z najlepszymi żużlowcami globu w tamtym okresie, wśród których wyróżniał Ole Olsena oraz Ivana Maugera. Lata sukcesów Johna Louisa to także lata wielkich sukcesów reprezentacji Anglii. Zawodnik po raz pierwszy zadebiutował w niej w 1972 roku. Wraz z kolegami od razu sięgając po złoty medal Drużynowych Mistrzostw Świata (Anglicy rywalizowali wtedy razem z Nowozelandczykami jako Wspólnota Narodów).

Tygrys na polaroidzie

Najlepszy sezon w karierze Louis odjechał dopiero jako 34-latek. Jak mówił Łukaszowi Malace, w 1975 roku nie tylko stanął na podium na Wembley, ale również z reprezentacją Anglii sięgnął po złoto w drużynowej rywalizacji. Również jego klub Ipswich Witches wywalczył po raz pierwszy w historii złoty medal. Louis w drużynie "Wiedźm" napisał niemal 50-letnią historię. To właśnie z nim w składzie klub nie tylko awansował do najwyższej klasy brytyjskich rozgrywek, ale stał się w nich jedną z najlepszych ekip. Żużlowiec, jak wspomina w swojej autobiografii, cieszył się ogromną sympatią fanów. Jedna z oddanych wielbicielek niemal po każdym meczu miała prać jego skórzany kombinezon. Z czasem zaczęła również dołączać do niego swoje polaroidy w stroju zawodnika.

John Louis (siedzi na motocyklu) przez ponad dekadę był filarem reprezentacji Wielkiej Brytanii

Louis dzięki swoim umiejętnościom i wielkiej waleczności otrzymał przydomek "Tygrys", który nawiązywał do jego niezwykle barwnego stroju. John Louis przez dziesięć lat startował w klubie z Ipswich. Po zakończeniu startów do drużyny powrócił również w innej roli. Do lutego 2019 roku pełnił funkcję jej promotora, w czym przez lata pomagała mu żona Magdalena Zimny-Louis.

Wspaniała szóstka, czyli gwiazdy czarnego sportu lat 70 (od lewej): Egon Muller, John Louis, Barry Briggs, Ivan Mauger, Ole Olsen i Scott Autrey

14 przeprowadzek

Magdalena Zimny-Louis niegdyś nazywana była pierwszą damą światowego speedwaya. Kobieta, jak wspominała w rozmowie z Aliną Bosak w 2011 roku, do żużla trafiła przypadkowo za sprawą byłego już męża Johna Louisa. Przez lata współpracowała z najlepszymi zawodnikami na świecie oraz pisała dla takich gazet, jak "Tygodnik Żużlowy" czy "Tempo". W Wielkiej Brytanii zajmowała się również współpracą z policją oraz tłumaczeniami sądowymi. To właśnie na sądowych korytarzach, jak wspominała, powstała jej książka "Ślady hamowania". Choć nazwa mogłaby na to wskazywać, nie dotyczy ona żużla. Gdy w 2005 roku kobieta rozstała się z Johnem Louisem, nadal pozostawała blisko tego sportu, uznała jednak, że mimo iż posiada materiały na książkę o żużlu, nie napisze takiej. W kolejnych latach podjęła również decyzję, że nie będzie wypowiadać się na ten temat. Nam również podziękowała za pamięć o niej, jednak nie zgodziła się na udzielenie wywiadu.

[WIDEO]994[/WIDEO]

John Louis przez ponad dekadę był filarem reprezentacji Anglii

Bliska znajoma Tomasza Golloba w 2016 roku powiedziała, że w swoim życiu przeprowadziła się prawdopodobnie aż 14 razy. Ostatecznie po latach zdecydowała się na zamieszkanie w Zwięczycy. Zrezygnowała również ze współpracy z sądami. Tłumaczyła, że po dojściu do władzy w Wielkiej Brytanii konserwatystów zarobki spadły, a ona miała już dość zabójstw, gwałtów czy identyfikacji zwłok.

W ślady ojca

Chris Louis żużlową przygodę rozpoczął zdecydowanie wcześniej niż ojciec. Bowiem już jako 19-latek dołączył do drużyny z Ipswich, w której spędził łącznie 20 sezonów, co uczyniło go legendą równą własnemu ojcu. Chłopak, który karierę rozpoczął od startów w drużynie z Hackney, szybko objawił wielki talent. Najpierw w 1989 roku sięgnął po srebro, a rok później został Indywidualnym Mistrzem Świata Juniorów. Dwa medale oraz tytuł wywalczony we Lwowie, jeszcze na terenie ZSRR, plasują go na czwartym miejscu w historii juniorskiego championatu. Na rozwój historii Chrisa Louisa niewątpliwy wpływ miały wydarzenia toczące się na świecie. Gdy rozpadło się ZSRR, a w Polsce dokonała się zmiana ustroju, do naszej ligi zaczęli trafiać obcokrajowcy. Brytyjczyk zadebiutował w klubie z Wrocławia, który jeździł wtedy w II lidze. Historię z tamtych lat przytaczał w jednym z felietonów Wojciech Koerber, który wspomina, jak to w jego oczach Louis miał upokorzyć na torze Grzegorza Malinowskiego. Podczas meczu w Opolu, po jednym ze startów, Polak znalazł się przed Louisem. Brytyjczyk miał zdjąć dłoń z kierownicy i bezpardonowo pokazać koledze z drużyny, że ma się odsunąć i zrobić mu miejsce.

Louis na polskich torach nigdy nie stał się dominatorem. W światowym żużlu napisał jednak swoją wyjątkową kartę. W 1993 roku w Pocking był niezwykle blisko wywalczenia srebrnego medalu IMŚ. Plany w wyścigu dodatkowym pokrzyżował mu jednak Duńczyk Hans Nielsen. Brytyjczyk musiał zadowolić się trzecim miejscem. Powtórzył więc osiągnięcie swojego ojca sprzed 18 lat. W kolejnych latach, gdy zmieniono formułę mistrzostw globu i wprowadzono cykl Grand Prix, Louis nie powtórzył już swojego sukcesu. Co prawda sześciokrotnie wszedł do finału zawodów, ale nigdy nie odniósł wygranej.

Syn poszedł w ślady taty

Słupkiem w głowę

W 1998 roku drużyna "Wiedźm" dysponowała niezwykle silnym składem. W ekipie, którą promował John Louis, obok jego syna startowali tacy zawodnicy, jak Tomasz Gollob czy Mark Loram. "Wiedźmy" wygrały wtedy brytyjską ligę. Na szyi Louisa w tamtym sezonie zawisło również złoto Indywidualnych Mistrzostw Wielkiej Brytanii. W tej specjalności nie tylko dorównał, ale również prześcignął swojego ojca. John narodowe zawody wygrał tylko raz, Chris dokonał tego dwukrotnie. W tamtych latach jednym z jego największych rywali był mistrz świata z 2000 roku Mark Loram. Tomasz Lorek wspomina, że w Wielkiej Brytanii funkcjonowało nawet stwierdzenie, że gdyby połączyć obu tych zawodników, powstałby żużlowiec idealny. Być może Chris Louis z czasem powtórzyłby osiągnięcie młodszego kolegi i został najlepszym zawodnikiem na świecie. Jego karierę wstrzymał jednak dramatycznie wyglądający wypadek.

"John Louis zaczynał karierę w Ipswich. Drużynę Wiedź reprezentował przez 10 lat. Następnie przeniósł się do Halifax, by w połowie lat 80. zakończyć przygodę w Kings Lynn. Będąc zawodnikiem Ipswich ścigał się również w niższych ligach, zdobywając punkty dla Newport, West Ham, Wembley i Oxfordu".

W 2001 roku Polonia Piła w składzie z Louisem i młodym Jarosławem Hampelem przyjechała na mecz do Częstochowy. W trzeciej gonitwie dnia podprowadzający zapomniał zabrać z toru słupek podtrzymujący taśmę. Sędzia ani kibice nie zwrócili na to uwagi. Skończyło się tragedią - Jarosław Hampel zahaczył przeszkodę nogą. Ta wystrzeliła w górę i uderzyła w głowę Chrisa Louisa. Magdalena Zimny-Louis w wywiadzie tuż po wypadku wspominała, że z sytuacji powinny zostać wyciągnięte konsekwencje, zwłaszcza że w jej ocenie, jak i samych zawodników tamtego dnia mecz nie powinien nawet się rozpocząć. Podkreślała, że właściciele klubów zdecydowanie zbyt wiele oczekują od zawodników, a nawet fakt, że płacą za starty, nie powinien pozwalać im na tak wiele.

menadżer John Louis, Tomasz Gollob (na motocyklu) i Chris Louis wygrali drużynowe mistrzostwa Anglii.

Promotorskie złoto

Pamiętny wypadek spowodował, że przez kilka sezonów Louis omijał polską ligę szerokim łukiem. Wrócił do niej dopiero w 2006 roku, jednak już bez większych sukcesów. Tomasz Lorek uważa, że niechęć do startów w naszym kraju wynikała z tego, iż nie przeprowadzono dokładnego wyjaśnienia feralnego zajścia, a także nie wskazano jego winnych. Wróćmy jednak do Wielkiej Brytanii, bo tam historia Louisa zakończyła się dużo bardziej pozytywnym akcentem. Jeszcze w 2006 roku niestartujący już w Grand Prix zawodnik pomógł reprezentacji kraju sięgnąć po brąz DPŚ na krajowym podwórku. Cztery lata później zakończył bogatą karierę i jakżeby inaczej - został promotorem drużyny Ipswich, która w obecnym sezonie powróciła do najwyższej klasy brytyjskich rozgrywek.

Jarek Hampel, Chris Schramm (klęczy, Piotr Świderski, menadżer Pete Simmons, Robert Miśkowiak, Chris Louis (na motocyklu), Tobias Kroner i Steve Johnston

Historia Johna i Chrisa Louisów jest nad wyraz unikatowa. Chris powtórzył bowiem wszystkie sukcesy swojego taty - zdobył brąz mistrzostw świata, wygrał krajowy championat oraz sięgnął po złoto z drużyną "Wiedźm". Brak mu tylko jednego - posmakowania złota brytyjskiej ligi w roli promotora. Ale przecież wszystko jeszcze przed nim.

Aleksandra Konieczna

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%