Zamknij

Kilka słów o filmie "Żużel"

19:39, 02.08.2021
Skomentuj

Moim zdaniem niektórych scen z filmu "Żużel" nie powstydziłby się sam Stanisław Bareja. Ale uwaga! To nie jest komplement.

Film był długo wyczekiwany. Powiedzieć, że przez całe środowisko żużlowe w kraju, byłoby pewnie lekką przesadą, ale na pewną przez tę jego część, która w speedwayu widzi nie tylko sportowe emocje, ale też i romantyzm, i dozę pozytywnego szaleństwa. A ponieważ do tej grupy staram się zaliczać, więc na "Żużel" w reżyserii Doroty Kędzierskiej czekałem z niecierpliwością. Rosnącą z każdym kolejnym przesunięciem daty premiery. Akurat twórcy za to winy nie ponoszą, winna jest pandemia, niemniej jednak było to swoiste, dodatkowe podgrzewanie atmosfery, co, teoretycznie, dziełu już na wejściu do kin powinno sporo pomóc.

Godzina "W" wreszcie nadeszła, a ponieważ nie mogłem filmu obejrzeć w dniu premiery, przed pójściem do kina urządziłem sobie swoistą kwarantannę: postanowiłem nie czytać żadnych recenzji, opinii, wywiadów i komentarzy. Żeby się niepotrzebnie nie nastawiać ani na nie, ani na tak i opinię o filmie wyrobić sobie tylko i wyłącznie po obejrzeniu. Jestem już po, a skoro szefostwo wydania zażyczyło sobie autorskiej recenzji, to proszę bardzo.

Zacznę od tego, co mnie osobiście w filmie się podobało.

Po pierwsze muzyka, szczególnie piosenka przewodnia. Nie żeby była jakimś super dziełem, ale jest po prostu taka jak piosenka kibicowska powinna być.

(fot. Materiały prasowe) Główny bohater, Lowa

Po drugie podobały mi się zdjęcia. Jest w nich naprawdę mocny klimat i dużo uroku, a scena rozmowy głównego bohatera z księdzem w zakrystii to, moim zdaniem, mistrzostwo świata.

Po trzecie podobały mi się plany w jakich ten film skręcono. Autentyczne, ciężkie plenery, brudne ulice, na wpół zrujnowana kamienica, odrapana klatka schodowa, surowe wnętrza. Trudno tam dopatrzyć się wykreowanych i dopieszczonych estetycznych i nowoczesnych wnętrz. Jest samo życie: takie prawdziwe, bez pieszczot, lukru i luksusu. Super!

Po czwarte podobała mi się obsada. Reżyserce i autorce scenariusza udało się zebrać naprawdę mocną drużynę: na pierwszym planie młody, ale już znany Tomasz Ziętek i, także młoda (i zupełnie nieznana) Jagoda Porębska. W drugim planie gwiazdy: Kościukiewicz, Wilczak, Gruszka oraz... Jacek Hugo-Bader. To wprawdzie świetny, rewelacyjny wręcz reportażysta, nie aktor, ale zatrudnienie go wydawało się marketingowo trafione.

Po piąte podobał mi się tytuł i idea filmu reklamowanego jako pierwszy od 70. lat polski film o czarnym sporcie.

Sporo więc tych elementów na plus. Dlaczego więc film mi się nie podobał? I to bardzo. Posłużę się kulinarną analogią. Nie wystarczy dodać do siebie warzywa oraz kawałki kurczaka, wołowiny i indyka, żeby otrzymać świetny staropolski rosół. Trzeba to jeszcze wszystko umiejętnie przygotować, ugotować i "dosmaczyć". W kuchni liczą się bowiem szczegóły. Tak jak w filmie. Ale do rzeczy.

Po obejrzeniu filmu "Żużel" opuszczałem kino z uczuciem popadania w lekką schizofrenię. Te świetne zdjęcia, o których pisałem, wprowadzają widza w ciężki klimat Polski lat 60-tych a może 70-tych poprzedniego wieku (momentami nawet kojarzyły mi się ze sławną śląską trylogią Kazimierza Kutza). I na te czasy był też wystylizowany Lowa, główny bohater. Słusznie ktoś napisał (czytałem już po obejrzeniu), że wyglądał jak Cybulski czy Olbrychski w początkach kariery. Mnie bardziej przypominał stare zdjęcia Alfreda Smoczyka, czy innych żużlowców z tamtej epoki. I to byłoby w porządku - zrobić film o żużlu tamtych lat. Tyle tylko, że nagle widzimy, że w tych siermiężnych klimatach, odrapanych ścianach zrujnowanych kamienic oglądają skróty meczów... na tabletach, są udzielane wywiady na tle ścianki, pojawiają się fajne, nowoczesne auta. Tymczasem główny bohater, najlepszy zawodnik ekstraligowej drużyny, na stadion dojeżdża starym rowerem, "damką". Nie dlatego, że lubi, ale dlatego, że tak kiepsko u niego z finansami. Ot taki filmowy stereotyp: biedny, ale dobry z niego chłopak.

Jego miłość, czyli filmowa Roma sprząta na basenie, co samo w sobie nie jest niczym uwłaczającym, ale, na Boga, dlaczego w tej pracy posługuje się zwykłą ścierą i... metalowym wiadrem z wielkim pałąkiem? No wypisz wymaluj, jak z filmów Barei. W ogóle, mam wrażenie, że więcej (ale tego nie liczyłem) w filmie Żużel jest scen nakręconych na tym obskurnym basenie, który Roma sprząta, niż na żużlowym stadionie.

A propos stadionu i w ogóle akcentów żużlowych w tym filmie. W Głosie Wielkopolskim przeczytałem wywiad z operatorem, który mówi, że podczas kręcenia filmu zatrudnieni żużlowcy pilnowali, by twórcy nie narobili głupot. No cóż: nie upilnowali!

(fot. Materiały prasowe)

Po pierwsze kevlary, którym widza epatują filmowi zawodnicy to jakieś kombinezony uszyte chyba w szwalni zajmującej się szyciem odzieży BHP. Lowa ten biedny chłopak, który oszczędza każdy grosz, w parkingu rzuca swoim kaskiem o ziemię jak piłką (nie tylko zresztą on). Taki kask to już się nadaje do wyrzucenia, a przynajmniej do serwisu. Wierzcie mi mało który zawodnik wyczynia takie rzeczy. Cóż, kaski kosztują i chronią życie.

Nie wiem, może się mylę, ale chyba już nikt w naszej lidze nie jeździ na Jawach, a w filmie Żużel owszem. Bus, którym chłopaki jeżdżą na zawody to zwykły blaszak. Pan operator wytłumaczył w wywiadzie, jak kręcono sceny na torze, jakie z tym były trudności i dlaczego korzystali z komputerów. I ja to rozumiem, ale to nie oznacza, że komputerowo przygotowane sceny ścigania są atutem tego filmu. Po prostu "Gra o tron" to nie jest.

Nie wiem jakie były prawdziwe intencje twórców filmu "Żużel", ale stworzyli film, który na pewno nie jest o żużlu. Idę nawet o zakład, że żużlowy kibic wyjdzie z kina zażenowany. Ale z drugiej strony ostatecznie to wcale nie musi być zarzut. No bo przecież można sobie wyobrazić, że film opowiada świetną historię, w której sport jest tylko tłem. Oczywiście można sobie taką sytuację wyobrazić, ale akurat to nie jest ten przypadek. Szczerze mówiąc ja do teraz nie bardzo wiem, o czym jest ten film.

Warto jednak, by każdy sam sobie wyrobił zdanie. Dlatego nie zwlekajcie, idźcie do kin!

 

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%