Macierzysty klub Dominika Kubery, czyli Unia Leszna domaga się ekwiwalentu za wyszkolenie zawodnika. Motor Lublin, do którego przeszedł żużlowiec, nie zamierza płacić. Sytuacja czy bardziej spór między klubami trwa i wciąż nie został rozstrzygnięty.
22-letni wychowanek leszczyńskich Byków, trenuje z Motorem Lublin, ale nie wystąpi w trzech pierwszych meczach z udziałem lubelskich "Koziołków". Lubelski klub prawdopodobnie podpisze z nim kontrakt w majowym okienku transferowym.
Krzysztof Cegielski, były żużlowiec, aktualnie szef stowarzyszenia żużlowców w Polsce i telewizyjny ekspert, będąc gościem Radia Freee w programie "Pięć Jeden", przedstawił swoją opinie na temat przenosin Kubery z Leszna do Lublina.
Dominik Kubera to wychowanek Unii Leszno. Tu na zdjęciu z prezesem Józefem Dworakowskim, twórcą potęgi klubu z Leszna (fot. Magazyn Żużel)
- Sprawę Dominika znam doskonale i zaczęła się ona dużo wcześniej. Początek miała w Lesznie, gdy podpisywał kontrakty. Kubera chciał zabezpieczyć się, by nie dotyczył go ekwiwalent w trakcie odejścia. Dominik i ja byliśmy pewni, że ekwiwalent go nie dotyczy. Ja do dzisiaj nie wiem, czy ten kontrakt został podpisany i wysłany do ekstraligi czy nie - tłumaczy Krzysztof Cegielski.
Kubera w kontrakcie z Unią Leszno w rubryce ekwiwalent miał wpisane "nie dotyczy". I tu, występuje kwestia sporna - dla prawników.
- Uważam, że ten ekwiwalent nie powinien być opłacany i Dominik powinien spokojnie móc zmienić barwy klubowe. Na podstawie pisma Motor podjął decyzję, że nie opłacają tej kwoty na rzecz Unii, a Kubera nie jedzie w pierwszych trzech meczach. Myślę, że można było tę sprawę załatwić na przykład z pomocą mediatora. Gdybym wiedział wcześniej o sprawie, to mógłbym pomóc. Czułem, że nie było chęci z obu stron i nie drążyłem, dlaczego tak się dzieje - zakończył Cegielski.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz