Jeśli do Emila Sajfutdinowa dołączy Piotr Pawlicki i także porozumie się z prezesem Fogo Unii Leszno Piotrem Rusieckim, to Australijczycy Brady Kurtz i Jaimon Lidsey zostaną na lodzie. Wiele na to wskazuje.
Wprawdzie leszczyński klub wciąż nie potwierdził oficjalnie osiągnięcia porozumienie z Sajfutdinowem (o czym pisaliśmy wczoraj), to jednak wiemy, że do zamknięcia sprawy wystarczy tylko, że Emil Sajfutdinow uzyska zgodę rosyjskiej federacji na starty w Polsce. Z tym nie powinno być problemu. Poza tym, jak wiadomo, Sajfutdinow od lat posiada polski paszport. Tymczasem Piotr Pawlicki jest również na dobrej drodze, by wrócić do zespołu. O ile więc właściciele klubu i kibice będą mogli odetchnąć z ulgą, bo Unia pojedzie w najsilniejszym składzie, to do śmiechu nie będzie ani Kurtzowi, ani "Jaimo".
Australijczycy tarabanili się z Antypodów do Polski prawie 40 godzin, pękali dwutygodniowa kwarantannę i mieszkając w Krzycku u prezesa Rusieckiego, czekają na pierwsze treningi. Menadżer Piotr Baron zapewnia, że w lidze pojadą najlepsi zawodnicy. Ich formę i przygotowanie sprzętowe będzie sprawdzał na bieżąco na treningach.
Czy Australijczykom pozostanie pozycja rezerwowych i walka o miejsce w składzie? (fot. Magazyn Żużel)
Uzależnieni
Teoretycznie skład Byków zostanie zamknięty, gdy wszyscy zawodnicy przyklepią umowy. Z naszych informacji wynika, że tak się stanie. Tak więc zestaw: Sajfutdinow, Kołodziej, Hampel, Pawlicki, Smektała i dwóch młodzieżowców wydaje się optymalny. Australijczykom pozostanie więc pozycja rezerwowych i walka o miejsce w składzie. Czy będą w stanie udowodnić swoją wyższość na treningach? Będą uzależnieni od sytuacji kadrowej mistrza Polski i dobrej woli menadżera.
Owszem, Lidsey może nadal być liderem Kolejarza Rawicz, ale co jeśli II liga nie wystartuje? Dzisiaj nie ma gwarancji, że na pewno pojedzie i nie wiadomo, ile drużyn w niej wystąpi. Poza tym, sezon na drugim froncie z udziałem 6 ekip, jak dobrze pójdzie, może trwać dwa miesiące i koniec. Chłopaki nie zarobią nawet na bilet do Australii.
Ratunkiem dla Kurtza i "Jaimo" może być liga angielska (ale nie wiadomo kiedy i czy w ogóle wystartuje) lub znalezienie nowego pracodawcy w Polsce. Takiego, który potrzebuje zawodników od zaraz. Ale z tym może też być kłopot, gdyż kluby oszczędzają. Prędzej sięgną po tzw. gościa, niż podpiszą zawodowy kontrakt na cały sezon z zagranicznym żużlowcem.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz