Zamknij

"Łabędź" latał w Grand Prix na długim torze

06:46, 20.02.2020 Aktualizacja: 20:01, 24.05.2021
Skomentuj

W przeszłości tylko kilku polskich zawodników testowało długi tor, czyli long track. Najwięcej osiągnął Adam Łabędzki. Popularny Łabędź, wychowanek leszczyńskiej Unii, ponad dwie dekady temu, ścigał się w finałach mistrzostw świata. Szkoda, że już nie jeździ, bo bardzo by się teraz przydał.

Otóż Polska w tym roku będzie gospodarzem zawodów rangi mistrzostw świata w wyścigach na długim torze. Finałowa runda rywalizacji odbędzie się w Rzeszowie. Gospodarz może skorzystać z prawa do "dzikiej karty" i wystawić swojego reprezentanta. I tu pojawia się problem, bo kogo mamy posłać w bój? Obecnie polscy żużlowcy o long tracku mają raczej blade pojęcie. Tymaczem popularny "Łabędź" dwa sezony startował na długich torach i w wyścigach na trawie. Tylko że to było dawno temu.

Żeby nie przejechali pod łokciem

-Chciałem spróbować czegoś nowego, chociaż mówili, że długi tor jest niebezpieczny, żebym się dwa razy zastanowił - wspomina Adam Łabędzki, - Nikt nie był w stanie mnie powstrzymać. Motor kupiłem od niemieckiego tunera Otto Weissa i pojechałem. Rywalizacja na popularnym long tracku, to był kosmos w porównaniu z wyścigami na żużlu. Na prostej 160 km/h, pełna manetka gazu. Ogień! Nie ma czasu zastanawiać się, jak wjechać w wiraż, gdzie są konkurenci, bo chwila nieuwagi i oni przejeżdżają ci pod łokciem.

Łabędź nieźle sobie na long tracku radził. W 1997 roku był finalistą mistrzostw świata w wyścigach na długim torze.

- Na swoje pierwsze zawody na trawiastym torze zabrałem mechanika i pojechaliśmy do Niemiec. Mechanik stał kilka metrów od toru i jak dostał w twarz darnią trawy wyrwanej spod koła motocykla, to był zamroczony. Dziury na torze i do tego koleiny na głębokość opony i nikt nie protestował. To była zabawa! - śmieje się Adama Łabędzki, były żużlowiec Unii Leszno. Łabędź jeździł też w WTS Wrocław, JAG Łódź i Kolejarzu Opole.

Kiedy long track był na topie

W 1997 roku kiedy wychowanek leszczyńskiej Unii i dwukrotny indywidualny wicemistrz Polski zakwalifikował się do Grand Prix IMŚ 1997 na długim torze, long track był u szczytu popularności.

- Żużel wtedy znajdował się w cieniu wyścigów na długim torze - opowiada Adama "Łabędź" Łabędzki - W long tracku na zachodzie Europy były dużo większe pieniądze, niż w speedwayu i widowiska naprawdę na wysokim poziomie. Egon Muller, Karl Maier, Simon Wigg, czy Kelvin Tatum w tamtych czasach tak wymiatali na długim torze, że nie mogłem się na nich napatrzeć.

O przygodach Adama Łabędzkiego w mistrzostwach świata na długim torze przeczytacie w najbliższym "Magazynie Żużel". Wystarczy zapisać się do naszego bezpłatnego newslettera. Warto, bo "Łabędź" zdradził nam, który zawodnik potrafił na zawodach przejechać całą prostą na jednym kole z prędkością 158 km/h. Opowiedział nam o betonowych bandach w Australii. O wypadku Gerda Rissa. O tym jak wyglądał bieg z udziałem 14 (!) zawodników. I co mogła spowodować szpryca wydobywająca się spod koła motocykla na żużlowo-gliniastej nawierzchni. Lepiej poznacie długi tor.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%