Zamknij

Leigh Adams, czyli Czekając na cud

12:26, 01.05.2019 Aleksandra Konieczna Aktualizacja: 07:57, 29.12.2022
Skomentuj fot. Magazyn Żużel /Mariusz Cwojda fot. Magazyn Żużel /Mariusz Cwojda

Kilka dni przed rozegraniem jego turnieju pożegnalnego, w jednym z wywiadów, Rafał Dobrucki nazwał go najlepiej jeżdżącym technicznie żużlowcem na świecie. Dodał, że Australijczyka oszczędzały kontuzje i poważne wypadki. Ten najpoważniejszy przyszedł niestety niedługo po zakończeniu przygody z zawodowym sportem.

[ZT]22795[/ZT]

Historii Leigh Adamsa, czyli człowieka legendy dwóch klubów żużlowych - Unii Leszno oraz Swindon Robins - nie należy jednak rozpoczynać od 7 czerwca 2011 roku. Dnia, który, jak napisałoby wielu, zmienił jego życie. Dnia, w którym odniósł pierwszą bardzo poważną kontuzję. Dnia, w którym jak wspominał w wywiadzie dla BBC, myślał jedynie o tym, by przeżyć. Należy ją rozpocząć od innego obrazka.

[WIDEO]2[/WIDEO]

Leigh Adams urodził się w Mildurze. Przez ponad 20 lat mieszkał w Wielkiej Brytanii. O Lesznie mówi, że jest jego drugim domem. Australijczyk otrzymał tytuł Honorowego Obywatela Leszna. Dla kibiców Unii i władz klubu postać wyjątkowa, co potwierdza materiał filmowy

Mildura to niewielkie australijskie miasteczko, które zamieszkuje nieco ponad 30 tysięcy osób. Na stronach podróżniczych opisywane jako niezwykle urokliwe, w którym można zobaczyć park narodowy czy popływać łódką. Nie brakuje też lokalnych winiarni i gwiazd sportów motorowych. To właśnie tam na świat przyszli żużlowcy: Leigh Adams, Jason Lyons oraz Phil Crump.

W tej urokliwej scenerii swoje pierwsze żużlowe kroki stawiał Leigh Adams. Dziennikarz sportowy Ziemowit Ochapski opisuje rodzinę przyszłego zawodnika jako typowe małżeństwo zajmujące się uprawą owoców, w szczególności pomarańczy. John i Joan Adams doczekali się dwóch synów, starszego Andrewa i młodszego Leigh. Chłopcy od dziecka nauczeni byli pracy w rodzinnym gospodarstwie, a całe dnie spędzali na świeżym powietrzu. Młodszy z braci nie chciał jednak zostać farmerem. W rozmowie z Tomaszem Lorkiem wyznał, że odkąd tylko usiadł na motorze, wiedział, że musi zrobić wszystko, by zostać żużlowcem. Pracę w rodzinnym gospodarstwie uważał za trudną i wymagającą wielkiego poświęcenia. Sporty motorowe, które później stały się całym jego życiem, miał zaszczepione już we krwi.

 

W barwach Unii Leszno startował w 244 meczach, zdobywając ponad 3000 punktów z bonusami. Ścigał się w 1276 biegach, z których wygrał aż 708. Z leszczyńskim klubem dwukrotnie świętował mistrzostwo Polski i dwukrotnie wywalczył wicemistrzostwo kraju

 

*** TALENT PO OJCU ***

Adams już jako 6-letnie dziecko pod choinką miał znaleźć swój pierwszy motocykl. Honda MR-50, jak wspomina Ochapski, była dla niego spełnieniem marzeń. Początkowo jazdy uczył go ojciec John, niegdyś wicemistrz stanu Wiktoria w trialu motocyklowym. Leigh i Andrew w swoich zabawach często mieli wcielać się również w mistrzowską parę w rywalizacji popularnych sidecarów.

Najlepszy zawodnik Byków w latach 1996 - 2010

Znaczącą rolę w biografii Leigh Adamsa odegrało aż dwóch panów o nazwisku Crump. Obaj na koncie mają indywidualne medale mistrzostw świata. Po pierwszy z nich sięgnął Phil Crump, ojciec Jasona, który w 1976 roku w Chorzowie został trzecim żużlowcem świata. Dla Adamsa oraz Jasona Lyona, z którym zawodnik Byków wspólnie chodził do szkoły, Crump był niedoścignionym wzorem. Był człowiekiem, który pokazywał, że chłopak z Australii może pokonać setki tysięcy kilometrów i spełniać marzenia. Drugim z zawodników, który imponował Adamsowi w młodości, był Bruce Penhall. Dwukrotny mistrz świata, który w wieku 25 lat postanowił zakończyć sportową karierę i zostać aktorem.

[ZT]11785[/ZT]

Leigh wyróżnił go w rozmowie z Tomaszem Lorkiem: "Byłem juniorem, który z wypiekami na policzkach oglądał występy znanych mistrzów. Do Mildura przyjeżdżali Ivan Mauger i Ole Olsen, ale nikt nie potrafił tak kapitalnie walczyć z Philem Crumpem, jak Amerykanin Bruce Penhall. Po prostu fruwał. Ani Ivan, ani Ole nie radzili sobie tak świetnie jak Bruce."

Po zakończeniu szkoły Adams pracował jako mechanik samochodowy. Ten epizod w jego życiu zakończyła podróż do Europy.

 

*** PIRACKIE POCZĄTKI ***

 

Uosobienie sukcesu

W 1988 roku Leigh Adams po raz pierwszy miał wyruszyć za ocean. W podróży towarzyszyli mu, co opisuje Lorek, państwo Crump. Wspomniany Phil, który przez długi czas woził chłopaka na zawody po całej Australii oraz jego żona Carole. 17-latek miał dostać miesiąc na znalezienie pracy. Plan udało się zrealizować i chłopak zasilił szeregi ekipy Poole Pirates, w której ścigał się wraz z Craigem Boycem. Piracką drużyną dowodził w tym okresie nie kto inny jak Neil Street - dziadek Jasona Crumpa. Adams nie tylko odnalazł się w klubie, ale - jak wspomina w jednej z rozmów z Tomaszem Lorkiem - znalazł również drugą rodzinę. Żona właściciela klubu Mery Street traktowała go bowiem jak syna i zastępowała mu matkę. Leigh na początku kariery mieszał nawet u dziadków trzykrotnego mistrza świata. Kilka lat później razem z Jasonem Crumpem, ich wnukiem, stawał na podium Grand Prix oraz sięgał po medale Drużynowego Pucharu Świata.

 

Adams w 1989 roku debiutował w lidze angielskiej. Jego pierwszym klubem była drużyna Poole. Po roku przeniósł się do Swindon i tam pozostał na kolejne trzy sezony. W British League reprezentował barwy sześciu klubów. Najdłużej startował w plastronie Rudzików ze Swindon

 

*** BYCZY RUDZIK ***

Z roku na rok Leigh stawał się coraz lepszy. W 1991 roku zawitał również do polskiej ligi, a wreszcie pięć lat później został zawodnikiem Unii Leszno. W żużlowej stolicy Wielkopolski Australijczyk spędził aż 15 sezonów, co czyni go najwierniejszym zagranicznym przedstawicielem tej drużyny. Leszno, jak wielokrotnie mówił, stało się dla niego drugim domem. To właśnie tutaj w 2008 roku wygrał turniej Grand Prix. Po sukcesie cieszył się razem z lokalnymi fanami, którzy traktowali go jak swojego zawodnika.

[ZT]5242[/ZT]

O ile leszczyńska historia Adamsa jest świetnie znana polskim fanom czarnego sportu, o tyle wielu zapomina o tym, że również w Wielkiej Brytanii żużlowiec miał swój drugi ukochany klub. Dwanaście sezonów przejeździł bowiem (z pewnymi przerwami) w barwach Swindon Robins. Dla Rudzików stanowił gigantyczną wartość - nie tylko w ich barwach wywalczył ponad 6 tysięcy punktów i odjechał ponad 500 meczów, ale również rekordową liczbę razy został wybrany na zawodnika roku.

Indywidualnie, cieszący się niezwykłym szacunkiem żużlowiec, walczył także w mistrzostwach globu. Choć wielu rywali podkreślało, że dla nich jest mistrzem świata, nigdy nie udało mu się sięgnąć po najwyższy laur. Najbliżej sukcesu Adams był w 2007 roku, kiedy to wywalczył srebrny krążek. Niepokonany okazał się jednak Duńczyk Nicki Pedersen. W 2009 roku Australijczyk zakończył rywalizację w Grand Prix, a rok później zdecydował się zakończyć żużlową karierę. Pożegnalne turnieje przygotował zarówno dla mieszkańców Leszna, jak i Swindon oraz rodzinnej Mildury.

 

*** TEN DZIEŃ ***

7 czerwca 2011 roku, czyli dzień, w którym Leigh Adams myślał tylko o tym, żeby przeżyć. Wypadek, do którego doszło, szeroko opisywał lokalny portal ABC Mildura. Świeżo upieczony żużlowy emeryt przygotowywał się do startu w pustynnym wyścigu Finke Desert Race. Feralny dzień wspomina Brodie Waters - przyjaciel zawodnika, który również miał brać udział w zawodach. Pamięta, że jechał kilkaset metrów za Adamsem, jednak nie widział go zbyt dobrze przez unoszące się tumany kurzu. Jak mówił, gdy zobaczył, co się stało, zaczął panikować. Żona Leigh Kylie także dowiedziała się o wypadku. Pamięta, że było dość późno, około siódmej czy ósmej wieczorem, gdy podczas wizyty u kosmetyczki na zabiegu depilacji nóg dostała telefon z informacją o wypadku męża. Kobieta w prasie opisywała długie godziny spędzone na szpitalnym korytarzu, gdy tylko zerkała, czy osobą wiezioną na szpitalnym łóżku jest jej ukochany. Sam poszkodowany niewiele pamięta z dnia wypadku. Jak mówił w rozmowie z Australian Motor Cycle News (AMCN) dopiero po kilku dniach, gdy zorientował się, że nie czuje nóg, uświadomił sobie, do jak poważnego zdarzenia doszło. Bilans wypadku nie pozostawia złudzeń - złamane żebra i przebite płuca, złamane kręgi oraz rozległe uszkodzenia rdzenia kręgowego. Wyrok - wózek inwalidzki.

 

[WIDEO]3[/WIDEO]

 

 

*** POWRÓT DO ŻYCIA ***

 

Po latach Adams nadal walczy o powrót do choćby częściowej sprawności. O swoim życiu po wypadku już w 2012 roku opowiadał lokalnej prasie. Zaznaczał, że nie chce myśleć negatywnie o sytuacji, jaka go spotkała, ale jest pozytywnej myśli i uczy się wielu czynności od podstaw, co wcale nie jest dla niego łatwe. Podkreślał, że jego celem jest stanięcie na nogi.

[ZT]13037[/ZT]

Po kolejnych sześciu latach dziennikarzom portalu AMCN opowiedział o postępach w swoim leczeniu, które - jak uważał - mogłyby być większe, - gdyby czasem nie był leniwy, mówił, że potrzebuje kogoś, kto "kopnie go w tyłek". Stan prawej nogi żużlowca nie uległ poprawie, jednak może on poruszać lewą nogą. Jest w stanie również wstać, jednak po około 30 sekundach jego ruchy stają się niepewne. By okrążyć małą szopę z narzędziami, którą ma w swoim ogródku, potrzebuje specjalistycznego sprzętu. Zawodnik oraz jego rodzina nadal liczą na to, że wydarzy się cud.

Początkowo wydawało się również, że syn zawodnika Declyn pójdzie w ślady ojca. Gdy, jako junior, zaczął rywalizować na żużlu, Leigh zajął się budową własnych motocykli. Jak pisze AMCN, części do nich miał ściągać nawet z Polski. Udało mu się zbudować około 30 maszyn. Potomek zawodnika zdecydował się jednak na starty w wyścigach gokartowych.

W 2017 roku z dawnym żużlowcem Byków, podczas wizyty w Australii, spotkał się Grzegorz Zengota. W swoim felietonie pisał później, że Adams miał wypytywać go o Unię Leszno. Co najważniejsze, od zawodnika miała bić bardzo pozytywna energia. Podobno przytył on również kilka kilogramów.

 

*** CO DALEJ? ***

 

"Lee" z żoną Kylie, córką Casey i synem Declynem

Przygotowując tekst próbowaliśmy skontaktować się z Leigh Adamsem za pomocą portalu społecznościowego Facebook. Zawodnik niestety nie odpisał na nasze wiadomości. Australijczyk nie należy do najaktywniejszych użytkowników mediów społecznościowych. Jego profil na wspominanym portalu obserwuje bowiem jedynie nieco ponad 3 tysiące osób. Posiada również konto na Twitterze, jednak regularne wpisy, po raz ostatni, zamieszczał w 2014 roku. Zawodnik jest jednak dość aktywny na rodzimej ziemi. W październiku 2016 roku internet obiegła fotografia Leigh Adamsa, który spotkał się z Darcym Wardem. Przypomnijmy, że młodszy zawodnik, którego legenda Unii mocno wspierała na początku kariery, również porusza się na wózku inwalidzkim. Adams, według doniesień prasowych, miał kontaktować się również z kontuzjowanym Tomaszem Gollobem. To także dzięki pomocy Adamsa, który wspiera australijskich juniorów, do Unii Leszno miał trafić Brady Kurtz.

[ZT]9679[/ZT]

W listopadzie 2018 roku były żużlowiec, podczas specjalnego meczu Australia-Reszta Świata, wcielił się w rolę menedżera pierwszej z  drużyn. Jego ekipa odniosła zwycięstwo. Adams pojawił się na Speedway Grand Prix w Australii. Regularnie zagląda na ważniejsze turnieje żużlowe w swojej ojczyźnie. Ale najwięcej satysfakcji i radości czerpie z pracy z młodzieżą. Były żużlowiec codziennie pracuje w swoim warsztacie. Tak odwiedzają go nie tylko koledzy z żużlowego toru, ale nie ma dnia, by u Adamsa nie było chłopaków, którzy uczą się żużla lub chcieliby spróbować jazdy na jednośladzie.

[ZT]11212[/ZT]

Adams cały czas porusza się z pomocą inwalidzkiego wózka. Sprawia wrażenie, jakby przyzwyczaił się do bycia inwalidą. Ale czy można się przyzwyczaić? Były reprezentant Australii radzi sobie w każdych okolicznościach. Za kierownicą traktora równa nawierzchnię toru, przemiesza się po parku maszyn od jednego motocykla do drugiego, jakby był do tej pracy stworzony. Jednemu coś doradzi, drugiemu coś poprawi w motocyklu, dokręci śrubę, wyreguluje ustawienie gaźnika. Mówi o swojej pracy, ze jest jego pasja i nie mógłby bez niej żyć.

Były stranieri leszczyńskiej Unii cały czas pozostaje w kontakcie z przyjaciółmi w Lesznie. Unia włączyła Adamsa do swojego sztabu szkoleniowego. Trochę to dziwne, bo przecież nawet się nie spotykają - rozmawiają przez telefon lub skype. Ale praca, czyli wyszukiwanie i rozwijanie australijskich talentów speedwaya, to coś więcej niż bycie trenerem. Adams w tej roli świetnie się sprawdza.
 

(Aleksandra Konieczna)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%