Zamknij

Limiter miał posiadać wiele zalet. No właśnie: miał...

08:20, 20.12.2020 Aktualizacja: 21:20, 10.08.2021
Skomentuj

Przed sezonem 2020 FIM (Światowa Federacja Motocyklowa) nakazała żużlowcom używać limiterów. Urządzenie miało posiadać wiele zalet. Limiter miał m.in. wydłużyć żywotność silnika. Okazuje się jednak, że po stronie nowinki technicznej jest sporo minusów.

Rok 2020 był poligonem doświadczalnym dla limiterów. Już na początku sezonu żużlowcy sugerowali, że nowinka techniczna nie będzie zbyt pomocna. Niektórzy zawodnicy mieli problem, aby się dostosować przy procedurze startowej, bo przypomnijmy, że limitery ograniczają na starcie moc obrotów z 15000 na 13500.

Limitery miały obniżyć koszty żużlowcom, ale te wzrosły (fot. Magazyn Żużel)

Obniżenie mocy obrotów miało pomóc wydłużyć żywotność silnika i jednocześnie zmniejszyć koszty eksploatacji. W rzeczywistości wielkich różnic w stosunku do poprzednich lat nie ma.

- Przyszedł taki czas, że pewne osoby nakazały używanie limiterów i musimy się z tym pogodzić - mówi Kazimierz Juskowiak, wieloletni mechanik klubowy Unii Leszno. - Zawodnicy po trudnych początkach przyzwyczaili się do limiterów, ale jeśli chodzi o oszczędności, to szału nie ma. Na pewno nie jest tak, że żużlowcy mają teraz pełne portfele. Poza tym oni robią przeglądy jednostek w tych samych odstępach czasu co przed wprowadzeniem nowinki technicznej.

Ciąg dalszy pod materiałem video

Z Kazimierzem Juskowiakiem zgadza się Andrzej Lebiediew.

- Serwisy odbywają się taki sam sposób jak przed wprowadzeniem limiterów. Co do finansów, to mogę powiedzieć, że koszty u mnie nawet wzrosły. Z powodu limiterów nie mogłem używać pierwszego zakupionego sprzętu, więc trzeba było kupić nowy. Mam tu na myśli chociażby zapłony. Mój pierwszy sprzęt musiałem oddać do szkółki w Daugavpils - mówi zawodnik Wilków Krosno.

Nowy twór znajdujący się w motocyklu żużlowym wprowadził sporo zamieszania wśród mechaników i zawodników. FIM chciało pomóc żużlowcom, ale skutek decyzji o wprowadzeniu nowinki technicznej jest odwrotny do zamierzonego.

- Na początku mieliśmy problem, by dostosować limitery do silników, tak by wszystko odpowiednio grało. Zdarzały się problemy sprzętowe. W drugiej części sezonu całkowicie doszliśmy do ładu. Tak jak trzeba było poradzić sobie z nowymi tłumikami, to tak samo teraz jest z limiterami - zakończył Kazimierz Juskowiak.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%