To, co wydawało się niemożliwe, stało się faktem. Po dwóch miesiącach od odniesienia fatalnej kontuzji Martin Smoliński wrócił do treningów na motocyklu.
Martin Smoliński w maju podczas jazdy na motocrossie doznał złamania biodra oraz uszkodzenia nerwów. Mimo to już we wtorek 21 lipca kręcił próbne kółka na torze w Olching.
- Nawet jeśli okrążenia w Olching wyglądały dość płynnie, nie jestem jeszcze w stanie ścigać się. Przede wszystkim muszę kontynuować poprawę nerwu strzałkowego. Nerwy wymagają czasu i cierpliwości, aby dojść do siebie. A te dwa punkty nie są moimi mocnymi stronami - poinformował na swojej stronie internetowej Martin Smoliński.
Potrzebuję jeszcze czasu i cierpliwości - mówi Martin Smoliński (fot. Facebook/Martin Smoliński)
Celem Niemca jest powrót do pełnej dyspozycji na start ligi szwedzkiej, który jest planowany na 11 sierpnia. Podczas rywalizacji w Bauhaus Ligan Smoliński chce się przygotować do jazdy w cyklu Grand Prix. 35-letni zawodnik już wykonał sporą pracę, by wrócić na tor żużlowy, a przed nim dalsze monotonne treningi, aby wrócić do pełnej sprawności. Jego powrót w tym roku i tak jest rzeczą wielką, bo wiele osób przewidywało, że Smolińskiego nie ujrzymy w sezonie 2020 na motocyklu.
- Wszystko na torze poszło bardzo gładko i po prostu jeździłem w kółko, nie próbując startować. Biodro nie sprawiało żadnego bólu i nie sprawiało problemów, ale nerw strzałkowy jest potrzebny znacznie bardziej podczas jazdy, niż myślałem - uważa Martin Smoliński.
(fot. Facebook/Martin Smoliński)
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz