Koniec kłopotów Martina Vaculika z kontuzjowanym barkiem. - Zagoiło się i jest wszystko dobrze. Moje ramię jest teraz w takim stanie, w jakim było wcześniej. Do nowego sezonu trenuję normalnie, nie odczuwam żadnego dyskomfortu - informuje Martin Vaculik.
Martin Vaculik złamał obojczyk w kilku miejscach i uszkodził łopatkę podczas zawodów Speedway Grand Prix w Lublinie i musiał wycofać się z rywalizacji. Nie startował także podczas kolejnych rund SGP - w Malilli i Togliatti. Mało tego, musiał wcześniej zakończyć sezon, gdy w Toruniu na zakończenie SGP uszkodził drugie ramię. Doszło do zderzenia z Andersem Thomsenem.
- Nigdy w życiu nie miałem problemu z barkami, nigdy ich nie zwichnąłem ani nie zerwałem więzadeł. Ale kiedy Anders mnie uderzył, poczułem, że moje ramię wysuwa się i nagle cofa - relacjonuje zdarzenie słowacki żużlowiec.
(fot. Magazyn Żużel /Mariusz Cwojda) Koniec kłopotów Martina Vaculika z kontuzjowanym barkiem. Zagoiło się
- Miałem więcej do stracenia, niż mogłem zyskać. Istniało duże ryzyko, że moje ramię wyjdzie całkowicie i wtedy to byłby problem, więc podjąłem decyzję - nie chciałem ryzykować i kontynuować zawodów. To była najlepsza decyzja, jaką mogłem podjąć - twierdzi Vaculik.
Stranieri gorzowskiej Stali udał się na badania i poddał leczeniu.
- Lekarze przeprowadzili rezonans magnetyczny ramienia i więzadeł i jedno z więzadeł zostało na wpół zerwane. Więc dzięki Bogu, że wtedy gdy do tego doszło nie kontynuowałem zawodów. Wszystko bardzo dobrze się zagoiło, a moje ramię jest w takim samym stanie, w jakim było wcześniej. Do nowego sezonu trenuję zupełnie normalnie. Nie odczuwam żadnego dyskomfortu - zapewnia żużlowiec pochodzący z Żarnowicy.
Vaculik zajął 12. miejsce w Speedway GP, mając na koncie 54 punkty. Słowak jednak będzie kontynuował starty w żużlowej elicie, ponieważ organizator rywalizacji sprezentował mu tzw. stałą dziką kartę.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz