Australijczyk Max Fricke jest rozchwytywany na rynku transferowym, mimo że żużlowiec ma jeszcze przez rok ważny kontrakt z Falubazem Zielona Góra. Konkurenci chcą jednak wykorzystać spadek zielonogórskiej drużyny do 1.ligi i wyciągnąć z niej Australijczyka, jeżdżącego na co dzień w Speedway Grand Prix.
Falubaz robi wszystko, by Fricke został w grodzie Bachusa. Australijczyk chciałby ścigać się z najlepszymi, czyli występować w PGE Ekstralidze, ale kłopot stanowi ważny kontrakt w Zielonej Górze. Władze klubu z ulicy Wrocławskiej zaproponowały żużlowcowi bardzo dobre warunki. Wcale nie gorsze niż miał w tym roku w ekstralidze.
(fot. Magazyn Żużel /Mariusz Cwojda) Falubaz robi wszystko, by Fricke został w grodzie Bachusa
Fricke dostał gwarancje finansowe, ale wciąż się waha i nie podjął ostatecznej decyzji. Zawodnik Falubazu, jak sam potwierdza, dostał kilka interesujących propozycji transferowych. Podobno o plany pytali go przedstawiciele GKM Grudziądz i Ostrovii Ostrów Wlkp.
Jeśli Fricke zdecyduje się rozstać z Falubazem, to zielonogórski klub może oczekiwać rekompensaty finansowej. I tutaj pojawia się problem, gdyż kluby nie są chętne płacić dotychczasowemu pracodawcy zawodnika. Australijczyk tak naprawdę tylko nad ofertą z Grudziądza mógłby się dłużej zastanowić, gdyż pytania o plany i wstępne rozmowy z przedstawicielami Ostrowa jeszcze nie gwarantują mu pracy w ekstralidze. Dlatego prawdopodobnie Fricke przystanie na propozycję Falubazu. Ale o niczym nie przesądzamy. Decyzję ma podjąć jak najszybciej, najpóźniej do końca września.
Czekamy, zegar tyka.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz