Rozmowa z Mateuszem Tudzieżem - nowym zawodnikiem Motoru Lublin
Niektórzy mówią, że twój kontrakt z Motorem Lublin, to jeden z najbardziej zaskakujących transferów tegorocznej giełdy.
(Fot. Facebook/Mateusz Tudzież)
Ale co w tym zaskakującego? Ja chciałem dalej jeździć na żużlu, a właściwie nie miałem żadnej propozycji. Klub z Rybnika też nie zaproponował mi nic, woleli postawić na Patryka Wojdyło. Ja skończyłem wiek juniora, a Lublin po prostu podał mi pomocną dłoń. Przecież ja nie przychodzę tam jako podstawowy zawodnik, tylko mam startować w zespole U-24. Ale jak się tam pokażę z dobrej strony, to przyszłość przede mną. I tyle. Działacze z Lublina powiedzieli, że dają mi szansę i będą obserwować jak to wygląda.
Dobrze, ale skąd ten Lublin?
To dzięki Marcinowi Momotowi, z którym od dawna się znamy. Marcin jest menedżerem Michela Michelsena, ale reprezentuje też moje interesy i mi pomaga. Marcin skontaktował się i porozmawiał z prezesem Motoru Jakubem Kępą i lubelscy działacze uznali, że warto mi dać szansę. Będę chciał im udowodnić, że dobrze zrobili. Bardzo się cieszę, że zostaję na torze i dziękuję działaczom Motoru, że mi pomogli.
Nie łatwiej, bliżej i wygodniej byłoby startować w Rybniku?
Pewnie, że tak, ale klub z Rybnika przecież tego nie chciał. Ja byłem gotowy, żeby zostać w domu i liczyłem, że powalczę o miejsce w składzie jako zawodnik U-24. Prezes Mrozek nie odzywał się, nie zaproponował mi przedłużenia umowy. A ja nie chcę kończyć z żużlem, dalej chciałbym się rozwijać. Widocznie w Rybniku uznali, że mają tak dobrych zawodników, że innych już nie potrzebują. Jako jedyny rękę wyciągnął do mnie Motor Lublin i dlatego będę robił wszystko, żeby pokazać niektórym, że za wcześnie mnie skreślili.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz