Motor Lublin urasta do rangi faworyta rozgrywek. Jego wygrane z Eltrox Włókniarzem Częstochowa i Betard Spartą Wrocław na własnym torze oraz zwycięstwo na wyjeździe w Zielonej Górze, dają duże nadzieje. Jak tak dalej pójdzie, to "Koziołki" spełnią marzenia lubelskich kibiców o play off drużynowych mistrzostw Polski.
Zaryzykujemy stwierdzenie, że gdyby nie defekty Mikkela Michelsena i Grigorija Łaguty, to goście na zielonogórskim torze sięgnęliby po 50 punktów, a może nawet więcej. W górę poszły akcje Jarosława Hampela, który jeździ pewniej i skuteczniej, niż w 2020 roku.
Pewniakiem jest "Grisza" Łaguta, który może mieć słabszy dzień, ale zawsze robi swoje. Rosjanin imponuje doświadczeniem i dużymi umiejętnościami, które potrafi wykorzystać w każdych warunkach - nawet jeśli nie trafi z przełożeniami w motocyklu.
Motor Lublin urasta do rangi faworyta rozgrywek (fot. Magazyn Żużel)
W Zielonej Górze nieźle prezentował się Dominik Kubera. jego wynik punktowy nie oddaje walki, którą zaprezentował. Mimo, że eks-leszczynianin w tygodniu przeżył rodzinną tragedię. Wydawało się, że może nie wystąpić w meczu. Nikt nie miałby do niego pretensji. 22-latek nie chciał zawieść.
Dużą siłą lubelskiej drużyny są juniorzy. Co prawda, Wiktor Lampart słabo zaczął sezon, ale szybko poukładał zabawki i dzisiaj razem z Mateuszem Cierniakiem tworzą mocne ogniwo w zespole. Gdyby jeszcze Krzysztof Buczkowski zaczął lepiej punktować.
- Jedziemy z meczu na mecz i staramy się wykonywać swoje obowiązki, jak najlepiej potrafimy. Dzisiaj za wcześnie mówić o play off. Będziemy dążyć i zrobimy wszystko, że cel osiągnąć, ale za nami dopiero kilka spotkań. Liga się rozpędza. Cieszą wygrane mecze, mobilizacja i jedziemy dalej - mówi Jarosław Hampel i podkreśla, że liga w tym roku jest bardzo wyrównana.
Motor w czterech meczach zapisał na swoim koncie 3 zwycięstwa i zajmuje drugie miejsce w tabeli. Zaznaczyć musimy, że do rozegrania pozostały zaległe mecze.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz