Niebezpieczeństwo chodzi parami

Jeszcze raz o sprawie Piotra Pawlickiego i Emila Sajfutdinowa. Jestem zaskoczony, że Unia Leszno z całych sił walczy o swoich zawodników, którzy nie zgodzili się jeździć na żużlu za pieniądze, które wcześniej im zaproponowała. Piotrowi i Emilowi nie opłaca się, nie chcą dokładać do interesu. Zgoda! To są dorośli ludzie, potrafią liczyć i podejmują decyzję.

Pamiętam jak kilka lat temu "Piter" straszył transferem do Sparty Wrocław. Wtedy właściciele Unii stanęli na głowie, żeby go zatrzymać w Lesznie. Do akcji włączył się nawet prezydent miasta. To właśnie Łukasz Borowiak przesądził o zwycięstwie. Prezydent nie tylko przekonał zawodnika, ale miasto jeszcze dołożyło parę groszy, by Pawlicki został w Unii. Oficjalnie miasto zawarło z Pawlickim umowę reklamową. Upłynęło kilka lat i sytuacja się powtarza. Z tą różnicą, że Pawlicki i Sajfutdinow tym razem nie mają większych szans na transfer - bez zgody pracodawcy.

Żużlowcy walczą o swoje i to nic nowego. Bardziej współczuję właścicielom Unii. Co nie zrobią, będzie bardzo ryzykowne. Już dzisiaj mówi się, że działają pod dużą presją. Jak wytłumaczą się przed kibicami? Bez Piotra i Emila ucieka szansa na czwarty z rzędu tytuł mistrzowski. Sportowo nie można chłopakom nic zarzucić. Dodatkowo zawsze dbali o dobra atmosferę w drużynie. Mają w Lesznie wielu fanów. Jeśli prezes Piotr Rusiecki spełni ich żądania lub dołoży parę groszy, to co powie pozostałym swoim zawodnikom, którzy zgodzili się na obniżkę uposażenia i przyjęli propozycję przygotowaną przez Speedway Ekstraligę? To będzie słabe!

Na Pawlickiego i Sajfutdinowa spłynęła fala hejtu. Józef Dworakowski uważa, że klubu nie stać na spełnienie ich propozycji. Przestrzega, że Unia może wpaść w kłopoty finansowe. Dzisiaj to jest gorący temat w żużlowym środowisku. Nie wiadomo, jak się zakończy.

Wiele osób jest przekonanych, wręcz - pewnych, że prezes i zawodnicy dogadają się i jeszcze w maju padną sobie w ramiona. Kto na tym więcej straci?