Zamknij

"Nieomylny nie jestem, ale na szarganie nazwiska się nie zgodzę"

09:26, 19.09.2021
Skomentuj

Rozmowa z Michałem Widerą - trenerem 7R Stolaro Stal Rzeszów

Kibice z Rzeszowa raczej chcieliby jak najszybciej zapomnieć o tym sezonie...

(fot. Magazyn Żużel /Mariusz Cwojda)

Na pewno ten sezon jest dla Rzeszowa zawodem, ponieważ skład był skrojony pod awans, ale wypadek lidera w Grudziądzu mocno pokrzyżował nam plany. Zgodzę się również z tezą, że nie potrafiliśmy zbierać punktów bonusowych, oraz, że być może popełniłem błąd w Rawiczu puszczając po jednym zerze do kolejnego startu szkolnego kolegę pana Michała Drymajły, czyli Dawida Stachyrę. Rozumiem te jego emocje, ale nie mam w zwyczaju zamykać zawodników po jednym nieudanym starcie. Dopiero później poszły trafione zmiany Mastersa i Rempały i wyciągnęliśmy wynik na 40 punktów. Podobnie było ze Stachyrą i Rolnickim w Landshut gdzie również każdy z zawodników dostał po dwa biegi kończąc zawody z mizernym efektem punktowym, a które jak się później okazało mogły również być na wagę awansu. Tym niemniej nadal uważam, że co najmniej kilka sytuacji z meczów można by przeanalizować i znaleźć jeden brakujący całej drużynie punkcik biegowy niezbędny do tego, żebym był już dobrym trenerem, który awansował do play-off. Próbowaliśmy też zmienić termin meczu w Landshut ze względu na obligatoryjną 14 dniową kwarantannę przybywających z Anglii Mastersa i Ellisa, ale GKSŻ nie wyraził na to zgody. Oczywiście mogłem zaryzykować i trzymać się pierwotnego planu, by zamiast Dawida Stachyry do Niemiec udał się przebywający w Ostrowie Wielkopolskim - Ellis, ale po telefonach do niemieckiego inspektoratu sanitarnego doszliśmy wspólnie do wniosku, że grożąca mu kara grzywny 25 tys euro mogłaby zamknąć jego karierę. Zresztą było to krótko po tym jak Anglicy - Kemp i Brennan zrezygnowali z eliminacji MŚ juniorów i cofnęli się z granicy. Masters miał wykupiony już bilet do Monachium by wystąpić w Landshut, ale po informacji z Lufthansy, że nie ma żadnych wyjątków na lądowanie bez kwarantanny dla przebywających przez ostatnie 10 dni w Anglii, zrezygnował z lotu.

Czałow wbrew naszym ustaleniom odleciał do Rosji. Mógł wystąpić w Niemczech, ale nie miał powrotnego lotu na czas. Muszę tutaj podziękować pracownikom mojej firmy, którzy pisali pisma, dzwonili i przed meczami nasze biuro zamieniało się w sztab przedłużający działalność biura rzeszowskiej Stali. Podobnie było zresztą w sytuacji, gdy okazało się, że Samuel Masters podpisał dwa równorzędne priorytetowo kontrakty w Polsce i Anglii w Edynburgu, co uniemożliwiło jego start w Poznaniu.

Klub nie może zatrudniać trenerów, którzy pracują w trybie zaocznym. Zdaniem sponsora Stali, trener powinien być na miejscu.

Na pierwszym spotkaniu z ówczesnym zarządem przedstawiłem sprawę jasno. Ja od 21 lat prowadzę transport międzynarodowy, a praca w polskim sporcie bywa krótkoterminowa, ponieważ każdy chce wynik mieć "tu i teraz", taka polska mentalność. Założyłem, co spotkało się z aprobatą, że jestem do dyspozycji od środy do niedzieli w klubie, ale nie jest problemem dyspozycja również w innych terminach. Otrzymałem zapewnienie, że w klubie zostaje Janusz Stachyra, który, jak do tej pory, zajmie się torem i młodzieżą. Zresztą później próbowałem się dodzwonić do Janusza, wysłałem mu SMS czy możemy pogadać, ale odzewu nie było. Nim podjąłem decyzję o podjęciu rękawicy w tak zasłużonym klubie, żeby być szczerym, wykonałem kilka telefonów by zaopiniować temat. Wspólnym mianownikiem był argument, że zawsze był i jest tam Janusz Stachyra, którego prywatnie nie znałem, ale uznaję za autorytet w kwestiach doświadczenia sportowego i szkolenia młodzieży.

Niestety nie będąc mieszkańcem Rzeszowa nie wiedziałem o planowanych na stadionie pracach remontowych, które z całą pewnością były zaplanowane i powszechnie ogłoszone przetargiem i żałuję, że nie zapytałem o to ,czy aby czasem nie będzie wymiany reflektorów i zmiany murawy przez co od marca do czerwca będę szukał toru na Hetmańskiej, ale nie wracajmy już do tych słów - cytując klasyka. Przecież przebudowa stadionu nie miała nic do tego w jakiej dyspozycji są zawodnicy. Regularna wojna jaką toczyłem w imieniu zawodników o możliwość jazdy na naszym torze eskalowała do momentu gdy bliski byłem złożenia rezygnacji, ale honor, którego według pana sponsora nie mam - mi na to nie pozwolił. Jeździliśmy jak Cyganie po całej Polsce szukając okazji do jazdy oczywiście płacąc za każdy trening niemałe pieniądze. Nie było stabilizacji, bazy i spokoju w najważniejszym okresie o sparingach nie wspomnę bo to mało istotne. Zamiast tego kontuzja Karpova, nerwowość i pośpiech w konieczności dosypania i ułożenia od nowa toru na kilka dni przed domowym meczem. Ale to w rzeczy samej niewarte, by do tego wracać.

I co dalej? Pożegnanie z Rzeszowem?

Na spotkaniu z zarządem rzeszowskiego klubu przedstawiłem swój raport podsumowujący. Wraz z błędami, które popełniłem, bo nie uważam się za człowieka nieomylnego. Mam otwarty umysł i przyjmuje zasadne argumenty krytyki. Nie zgodzę się jednak na szarganie swojego nazwiska będąc człowiekiem, który zawsze w kontaktach z innymi szuka PINu do zgody i procesu budowania, bo taki w sporcie jest niezbędny. Na koniec chciałbym bardzo podziękować kibicom za miłe przyjęcie oraz ludziom z obsługi, toromistrzom z Janem Szyszką na czele.

Są oni od lat związani z rzeszowskim żużlem i ogromnie przeżyli walkower z Opolem, ale tego już nie cofniemy, trzeba z optymizmem patrzeć przed siebie. Przede wszystkim należałoby jednak oczyścić toksyczną atmosferę i wspólnymi siłami jednocząc kibiców, krok po kroku odbudować rzeszowski żużel do należnego miejsca. Trzymam kciuki za rzeszowski speedway i życzę powodzenia w podejmowaniu odgórnych decyzji. Czyli magistratu miejskiego, sponsorów i Zarządu klubu RzTŻ Stal Rzeszów.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%