Zamknij

Nikt mu nie pomógł, chociaż wielokrotnie prosił

09:03, 17.01.2022
Skomentuj

To jest smutna historia. Człowiek został sam ze swoim problemem, nikt mu nie pomógł, chociaż wielokrotnie prosił. W klubie, w magistracie drzwi przed nim zostały zostały zamknięte. Na szczęście kibice o nim nie zapomnieli.

Starsi kibice na pewno pamiętają Tomasza Kamińskiego. Był żużlowcem Polonii Bydgoszcz w latach 90. Utalentowany i czyniący systematyczne postępy. Uczył się speedwaya od najlepszych, startując u boku Tomasza Golloba, Sama Ermolenko, Petera Karlssona. Niestety, karierę sportową Kamińskiego zahamował wypadek na torze. W 1994 roku doszło do niebezpiecznej kolizji i jak się później okazało, przez zaniedbania związane ze źle zabezpieczoną bramą na stadionie przy ulicy Sportowej 2 w Bydgoszczy. Konsekwencje wypadku były zatrważające. Kamiński trafił do szpitala, znajdował się w śpiączce - po półrocznej batalii w szpitalach nigdy nie wrócił do pełni zdrowia i jest inwalidą.

(fot. Magazyn Żużel /Mariusz Cwojda) Tomasz Kamiński

Były żużlowiec, mimo wygranego w sądzie procesu o odszkodowanie, nie uzyskał pomocy. Żaden podmiot zarządzający żużlowym klubem, czy miastem, które wtedy było współwłaścicielem Polonii przez pewien okres, nie podjął żadnych działań, aby wesprzeć swojego zawodnika. Kamiński został sam ze swoim problemem. Znaleźli się jednak dobrzy ludzie, którzy po latach postanowili pomóc byłemu żużlowcowi, organizując zbiórkę pieniędzy.

-Bardzo dziękuję darczyńcom, licytującym i organizatorom licytacji. Po 26 latach coś ruszyło w mojej sprawie. Jesteście wielcy, bardzo Wam dziękuję - mówi do kibiców Tomasz Kamiński, który nie spodziewał się, że ktokolwiek zainteresuje się jego losem.

Organizatorzy akcji pomocy dla Kamińskiego tak opisują wydarzenia sprzed lat i konsekwencje wypadku: "Dzień 5 czerwca 1994 roku był feralnym dniem dla Tomka Kamińskiego. Walcząc o punkty dla bydgoskiego klubu w meczu z Włókniarzem Częstochowa podczas biegu młodzieżowego, Tomek uczestniczył w strasznym karambolu, który przerwał jego karierę i omal nie pozbawił go życia. Młody zawodnik z wieloma urazami trafił do szpitala. Tam leżał w śpiączce przez kilkanaście dni, przeszedł trepanację czaszki, uczył się od nowa chodzić i mówić. Około pół roku spędził w szpitalu, ale do uprawiania sportu żużlowego już nie wrócił. Niestety przez zaniedbania wynikające ze źle działającego zamknięcia bramy, Tomasz Kamiński doznał bardzo ciężkich obrażeń"

Kibice żużla zorganizowali pomoc w formie licytacji i zbiórki pieniędzy. Kto z Państwa może i chce pomóc, zapraszamy. Oto konto, na które można przekazać środki finansowe (aktualnie znajduje się na nim 14.423 zł, czyli już prawie połowa z zaplanowanej akcji). Więcej TUTAJ

Wierzymy, że akcja nabierze tempa i zakończy się sukcesem. "Bo jak nie my, to kto?" - z takim hasłem wyszli do społeczeństwa, do kibiców, organizatorzy licytacji i zbiórki pieniędzy. Wszyscy wspólnie chcemy pomóc Tomkowi Kamińskiemu.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%