Nieobecni, którzy postanowili wrócić. Tak o żużlowcach, którzy niedawno podpisali kontrakty w lidze szwedzkiej i nie startowali w niej w 2021 roku, mówią sternicy klubów występujących w Bauhaus-Ligan. Jednocześnie zastanawiają się, który transfer może okazać się wystrzałowym.
Głównie młodzi zawodnicy postanowili posmakować szwedzkiego chleba, chociaż część z nich już wcześniej miała do czynienia z rywalizacją o ligowe punkty w kraju "Trzech Koron". Do nich zaliczają się m. in. Maksym Drabik i Daniel Bewley. Polak miał przerwę w startach z powodu dyskwalifikacji. Z kolei, Bewley jeździł w Rospiggarnie i postanowił odpocząć od wyjazdów do Szwecji. Brytyjczyk w 2021 roku skoncentrował się na polskiej lidze, co zaowocowało dobrymi wynikami. Razem z drużyną Betard Sparty Wrocław sięgnął po mistrzostw Polski. I co ważne, miał spory wkład w zdobycie złotego medalu.
- Dzisiaj jestem przygotowany mentalnie, sportowo, logistycznie, praktycznie pod każdym względem i chętnie wracam do szwedzkiej ligi - mówi z nadzieją Daniel Bewley.
Bewley niedawno został zawodnikiem Smederny Eskilstuna, natomiast Drabik podpisał kontrakt z Lejonen Gislaved.
Vetlanda zdecydowała się zatrudnić rosyjskiego wojownika Siergieja Łogaczewa. Na udany debiut liczą również Damian Dróżdż (został zawodnikiem Indianerny Kumla) i Mateusz Świdnicki, który trafił do Dackarny Malilla.
-Szwedzka liga, to dla mnie nowość - mówi Mateusz Świdnicki, który postanowił pójść za ciosem i po udanym sezonie na torach Ekstraligi podjął wyzwanie w Bauhaus-Ligan, kosztem tegorocznych startów w Ekstraliga U24.
Do Szwecji po naukę i zarobek wybierają się w tym roku także Norbert Krakowiak, Hubert Łęgowik oraz już dwaj doświadczeni jeźdźcy, Norbert Kościuch i Niemiec Max Dilger.
Już pierwsze mecze z ich udziałem powinny dać odpowiedź, jak odnaleźli się w nowym otoczeniu i czy szwedzkie tory będą niespodzianką, czy jednak ściganie w szwedzkiej lidze wcale nie stanowi dużego wyzwania.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz