Sezon zakończył zwycięstwem w międzynarodowym turnieju "Speedway German Masters" w Dohren. Wcześniej triumfował w Memoriale Krystiana Rempały i tak w ogóle lepiej jeździł w zawodach indywidualnych, niż w lidze. Bartosz Smektała chyba może żałować przeprowadzki z Fogo Unii Leszno do Włókniarza Częstochowa. "Smyku" w listopadzie wróci do macierzystego klubu.
Smektała w Lesznie wygrywał z gwiazdami, zdobył tytuł mistrza świata juniorów, kilka razy drużynowe mistrzostwo Polski i zapowiadał się na czołową postać PGE Ekstraligi. Niestety, jego kariera nagle wyhamowała. Wychowanek leszczyńskich "Byków" spuścił z tonu, gdy zmienił klub i otoczenie. Dwa sezon spędzone w Częstochowie.
"Smyk" startuje w Częstochowie drugi sezon i wszystko wskazuje, że poturbowany słabymi wynikami wróci do Leszna. Żeby nie powiedzieć, że wróci z podkulonym ogonem. Pierwszy rok startów miał bardzo słaby. Niewiele lepiej radził sobie w tym sezonie. Gdyby nie dwa udane występy na swoim torze przeciwko najsłabszym zespołom w lidze (GKM, Ostrovia), to jego średnia biegowa mogła straszyć nawet słabeuszy.
(fot. Magazyn Żużel /Mariusz Cwojda) Kariera Bartosza Smektały nagle wyhamowała
W meczu z "Gołębiami" wywalczył komplet punktów i wydawało się, że złapał wiatr w żagle. Niestety, dużo gorzej radził sobie na wyjazdach, a i u siebie zawodził. Co było przyczyną słabych wyników? Na to pytanie nie potrafi odpowiedzieć nawet sam zawodnik. Nie zna przyczyn trener Lech Kędziora, ani prezes Michał Świącik. Dlatego w listopadzie nastąpią zmiany.
Ciąg dalszy tekstu pod materiałem video:
[WIDEO]610[/WIDEO]
Włókniarz sięgnie po Maksyma Drabika i Mikkela Michelsena. Duńczyk zastąpi "Fredkę" Lindgrena, natomiast Drabik wskoczy na miejsce Smektały.
Na "Smoku" przyjmą swojego wychowanka z otwartymi ramionami, gdyż sytuacja leszczyńskiego zespołu - po odejściu J. Doyle`a - nie jest najlepsza. Smektała będzie miał możliwość "wrócić na właściwe tory" swojej kariery.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz