Bartosz Szymura wraca na tor. Wychowanek RKM Rybnik, wzmocni niemiecki klub Wolfe Wittstock, startujący w polskiej II lidze.
- Mam bardzo dobry kontakt z Marcinem Sekulą, który mnie w to wszystko wdrożył i który jest trenerem Wolfe Wittstock. Jest taka potrzeba, to pojadę tam - mówi nam Szymura.
Zaskoczenie? Pewnie tak, bo rybniczanin ma 31 lat i żużlowy świat trochę już o nim zapomniał. Tym bardziej, że licencję zdobył 15 lat temu. Zadebiutował w drugoligowym Kolejarzu Opole. A później znikał i powracał, znikał i powracał:
(fot. Facebook/Bartosz Szymura) Bartosz Szymura zadebiutował w drugoligowym Kolejarzu Opole, a później znikał i powracał, znikał i powraca...
-Ja wróciłem na tor żużlowy w 2017 roku. Generalnie wróciłem wtedy, żeby sobie amatorsko pojeździć. Bo to kocham. I w zasadzie po tygodniu, za namową trenera , Michała Widery zacząłem jechać już w zawodach. I jak już miałem licencję, to "wkręciłem" się znów na poważnie w ten żużel. W tamtym roku byłem zawodnikiem PSŻ Poznań. Ale pojechałem tam...jeden wyścig. Szkoda, że tak się to skończyło, bo byłem gotowy, żeby naprawdę się w to mocniej zaangażować". Kiedy znów zanosiło się na dłuższą przerwę odezwał się niemiecki Wittstock:
- Od początku roku, z wielkimi nadziejami spoglądałem na Wittstock. Byłem tam na dwóch treningach, trochę pojeździłem też w Rawiczu. Ale ten ostatni miesiąc, to nie siedziałem na motocyklu, bo byłem na zwolnieniu lekarskim, ze względu na jakiś problem z kręgosłupem. Chciałbym wrócić na tor tak na poważnie. Mam nadzieję, że to pójdzie w tym kierunku, że jeszcze pokażę, że mnie na to stać. Wittstock mi zaufał, to spróbuje się im odwdzięczyć - mówi nam Szymura.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz