W kotle z napisem "polski żużel" kotłuje się jak na wielkim ogniu. I to mimo że liga cały czas znajduje się na postoju. Informowaliśmy już o decyzji szwedzkich władz speedwaya, że nie pozwolą swoim zawodnikom ścigać się w polskiej lidze, aż nie minie pandemia. Śladem Szwedów podążyli Anglicy i Duńczycy.
Ich decyzje spowodują, że w tym roku na polskich torach nie zobaczymy m. in. Taia Woffindena, Nickiego Pedersena, Nielsa Kristiana Iversena, Kennetha Bjerre, Mikkela Michelsena, Michaela Jepsena Jensena i jeszcze kilku innych.
Trzy razy weto
- Mieliśmy kilkugodzinną dyskusję z naszymi szwedzkimi, angielskimi i duńskimi kolegami. W rozmowach uczestniczył także Armando Castagna. Wszystkie trzy federacje nie zgadzają się na to, żeby do czasu zakończenia kwarantanny ich żużlowcy jeździli w naszym kraju - poinformował Piotr Szymański, przewodniczący Głównej Komisji Sportu Żużlowego na łamach portalu należącego do GKSŻ - www.polskizuzel.pl.
Decyzje zagranicznych federacji spowodują, że w tym roku na polskich torach nie zobaczymy wielu zawodników (fot. Magazyn Żużel)
Sytuacja wygląda patowo. Zagraniczne federacje próbują ratować swoje ligi. Na razie jednak nie podejmują kluczowych decyzji - kiedy start rozgrywek, jaki regulamin, zalecenia i zakazy.
- Federacje mają takie prawo, ale żałujemy, że takie jest ich podejście. Niektórzy żużlowcy i tak chcą zostać w swoich krajach, ale mamy też takich, którzy chcieliby startować w Polsce. Warto pamiętać, że w sprawie startu ligi angielskiej, szwedzkiej czy duńskiej nie ma na razie żadnych konkretnych ustaleń. W tym czasie zawodnicy mogliby już zarabiać pieniądze u nas. Przecież my nie ratujemy tylko polskiej ligi, ale także cały żużel. Jeśli zawodnicy nie będą zarabiać, to dadzą sobie spokój z dyscypliną i pójdą do normalnej pracy - uważa Szymański.
Działacze w Polsce przygotowali zabezpieczenie na wypadek braku porozumienia z zawodnikami. Kluby PGE Ekstraligi będą mogły posiłkować się żużlowcami z eWinner 1. Ligi i 2. Ligi Żużlowej, natomiast na pierwszoligowym froncie będą mogli ścigać się zawodnicy drugoligowi.
- Ruch z gościem jest przemyślany. Możliwości zostały poszerzone. Musimy pomóc klubom w kompletowaniu składów, a żużlowcom w zarabianiu dodatkowych pieniędzy. Wszyscy na tym skorzystają - zapewnia przewodniczący Głównej Komisji Sportu Żużlowego.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz