- Ten rok może okazać się bardzo ważny w kontekście kondycji wielu polskich klubów żużlowych. My w Łodzi opieramy działalność żużlową na realnych pieniądzach. Zobaczymy, co w tym sezonie lub po jego zakończeniu zrobią inni, którzy obiecali zawodnikom złote góry i byli przekonani, że pandemia ustąpi - pyta Witold Skrzydlewski, właściciel pierwszoligowego Orła Łódź.
Szef łódzkiego klubu tonuje nastroje i przestrzega przed krachem finansowym w kilku żużlowych ośrodkach. Skrzydlewski mówi wprost, że ligowy sezon zacznie się bez udziału kibiców na meczach. Kluby muszą być na to przygotowane.
- My w Łodzi opieramy działalność żużlową na realnych pieniądzach - mówi Witold Skrzydlewski (fot. Orzeł Łódź)
- Jeśli dobrze pójdzie, to nie wcześniej niż od lica spodziewam się powrotu kibiców na trybuny i to w ograniczonej ilości. Prawdopodobnie nie więcej, niż 25 procent pojemności stadionu - prognozuje łódzki działacz żużlowy.
O ile kluby ekstraligi mają finansową gwarancję w postaci godnego kontraktu telewizyjnego, to kluby w niższych ligach muszą cały czas walczyć o przetrwanie.
- Nie da się w nieskończoność robić żużla bez kibiców. Czeka nas trudny okres, natomiast następny rok 2022 zweryfikuje decyzje wielu prezesów, którzy podpisywali kontrakty z zawodnikami, licząc na zakończenie pandemii i pełne trybuny z kibicami - twierdzi Witold Skrzydlewski.
fot. Orzeł Łódź
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz