Przeszedł metamorfozę i ma efekty

Poprzedni sezon, jak sam twierdzi, miał kiepski. Zimą wiele spraw przemyślał i na nowo poukładał. Teraz w eWinner 1.lidze jest jednym z wyróżniających się zawodników. Brady Kurtz po zimowej metamorfozie wrócił na właściwe tory

Australijczyk w wywiadzie dla klubowych mediów Orła Łódź, którego barwy reprezentuje, podzielił się swoimi przemyśleniami.

- Potrzebowałem zmienić pewne rzeczy w swoim życiu, aby powrócić do dobrej formy. Pracowałem bardzo ciężko, aby mieć odpowiedni sprzęt oraz przede wszystkim nastawienie, które pozwoli mi wrócić do rywalizacji na wysokim poziomie - opowiada Brady Kurtz. - Gdy wracałem do Australii, zawsze startowałem w zawodach. Przed rozpoczęciem tego sezonu nie ścigałem się jednak przez trzy lub cztery miesiące. Uważam, że było to dla mnie bardzo dobre. Dzięki temu czułem się znacznie lepiej na starcie tegorocznego sezonu.

Brady Kurtz zimą odpoczął od ścigania i to mu dobrze zrobiło (fot. Orzeł Łódź)

Kurtz w poprzednich sezonach dzielił obowiązki na starty w lidze angielskiej i polskiej. Teraz skupia się na polskiej lidze, czekając na rozwój wydarzeń w Wielkiej Brytanii. Jest nadzieja, że speedway na Wyspach "wróci do żywych", może jeszcze w tym miesiącu lub w następnym.

- Ciężko jest porównywać rozgrywki w Polsce oraz w Anglii. Dla mnie to są dwa różne sporty. W Anglii nie ma aż tylu zawodników na tak wysokim poziomie, co nie oznacza jednak, że w tamtejszej lidze jeździ się łatwiej. W Anglii ciężko jest regularnie i wysoko punktować. Podobnie wygląda sytuacja w Polsce - twierdzi Australijczyk, jeżdżący w barwach łódzkiego Orła i ubolewa, że zawody odbywają się bez udziału kibiców.

- Zdecydowanie przyjemniej jest jeździć na własnym stadionie przed swoimi kibicami. Zawsze wiąże się to z niesamowitymi emocjami. Przed startem czujemy wsparcie trybun, choć muszę też przyznać, że już podczas samego wyjazdu na tor jestem mocno skupiony na wyścigu i niewiele do mnie dociera. Chciałbym, aby fani jak najszybciej wrócili na stadiony. Świetnie byłoby ponownie poczuć tę otoczkę towarzyszącą naszym startom.

fot. Orzeł Łódź