Rafał Lewicki: Dla Artema to najlepsze miejsce

Rozmowa z Rafałem Lewickim - menadżerem Artema Łaguty

Artem Łaguta zostaje na kolejny sezon we Wrocławiu. Dawno zapadła decyzja?

To nie było tak, że zdecydowaliśmy nagle, któregoś pięknego ostatniego dnia. Ta decyzja dojrzewała w zasadzie odkąd Artem pojawił się w Betard Sparcie Wrocław. W trakcie sezonu tylko się upewniał. Widzieliśmy z bliska jak to jest poukładane w klubie i uznaliśmy, że na ten moment to jest dla Artema najlepsze miejsce.

Rosjanin jest w tym sezonie wyjątkowo szybki i skuteczny. Zmienili się ludzie? Zmienił się sprzęt? O co chodzi?

(fot. Magazyn Żużel /Mariusz Cwojda)

Moim zdaniem Artem dojrzał. Jest coraz bardziej doświadczonym zawodnikiem, popełnia coraz mniej błędów i jest coraz bardziej równy. Ale wpływ na to wszystko miało dużo rzeczy, nawet na pozór mniej ważnych. Generalnie jego doświadczenie pozwala z roku na rok uzyskiwać lepsze rezultaty w Grand Prix. Uczy się, wyciąga odpowiednie wnioski i jest po prostu bardzo dobry. Cały team pracuje bardzo dobrze: Marcin Maroszek i Damian Brenk. Rozumieją się wręcz bez słów. Każdy wie jakie ma zadania, to tak że daje Artemowi komfort.

Artem idzie ze Zmarzlikiem łeb w łeb. To Bartek jest nieco słabszy niż przed rokiem, czy może Artem zrobił krok do przodu?

Nie wiem, nie zauważyłem, żeby Bartek był słabszy. My się skupiany na tym co my mamy zrobić, a nie na tym co robi team Bartka. Moim zdaniem Bartek nie jest wcale słabszy, on zresztą chyba w każdych zawodach pokazuje, że słusznie jest tym dwukrotnym mistrzem świata. Artemowi niczego nie brakuje, od lat jest bardzo skuteczny i czas, żeby to udowodnił w cyklu Grand Prix. Do tej pory błyszczał w lidze i w niektórych tylko turniejach Grand Prix, a teraz do ligi, dołożył też równe starty w całym cyklu.

W Ekstralidze wszystko idzie zgodnie z planem?

Zdecydowanie tak. Runda zasadnicza zakończyła się przecież naszym pełnym sukcesem, czyli Sparta przystępuje do play off z pierwszego miejsca. Podstawowy cel to był awans do tej czwórki. A dzisiaj zaczynamy znów od zera i nikt nie jest w stanie przewidzieć, co się wydarzy w dwumeczu.