Nie zdarza się często, żeby Bartosz Zmarzlik przygrywał bieg za biegiem, aż w końcu stracił ochotę do ścigania. Tak było w niedzielę w finałowym meczu z Fogo Unią Leszno na stadionie im. Alfreda Smoczyka. Co się działo z mistrzem świata?
- Nic mi nie szło - wyznał zmartwiony i rozkładał ręce po kolejnych zmiana w ustawieniu swojego motocykla Bartosz Zmarzlik, kończąc zawody z dorobkiem 3 punktów.
Bartosz Zmarzlik w niedzielę zaliczył jeden z najsłabszych występów w sezonie (fot. Magazyn Żużel/Mariusz Cwojda)
Mistrz świata już dawno nie jeździł tak słabo, jak w niedzielę w Lesznie. Kibice nie tylko z Gorzowa dopytywali o przyczyny słabszej dyspozycji lidera Stali. Jak się okazuje, zdarza się najlepszym. Statystycy (w tym przypadku niezawodny Rafał Gurgurewicz) przejrzeli swoje dane i poinformowali, że Zmarzlik ostatni tak słaby wynik, czyli 3 punkty w meczu, zdobył 19 lipca 2015 roku w Toruniu. Żużlowiec z grodu nad Wartą wówczas przywiózł do mety 3 punkty w 4 startach (2,0,1,0).
Zmarzlik w Lesznie trochę zniechęcony bezradnością w walce z liderami Byków nawet nie palił się do startu w biegach nominowanych. Inna sprawa, że zdobycz punktowa wcale go do tego nie prolongowała. Niestety, pozostałym kolegom z drużyny tego dnia również wiodło się przeciętnie. Dodatkowo Stal straciła Jacka Holdera, który zaliczył wypadek i z bólem nogi pozostał w parku maszyn.
Zmarzlik występem w finale popsuł sobie średnią biegową - mógł mieć wyższą, spadł w klasyfikacji. Potknięcie mistrza świata wykorzystał Emil Sajfutdinow, który został najskuteczniejszym zawodnikiem PGE Ekstraligi w sezonie 2020.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz