Zamknij

Stara miłość nie rdzewieje

14:20, 07.05.2019 Aktualizacja: 20:43, 04.10.2021
Skomentuj

Po pięciu latach przerwy wznowił treningi i wystartował w zawodach. Nie chce wracać do przeszłości. W młodości popełnił wiele błędów. Wrócił silniejszy i bardziej zdeterminowany.

- Ciągnie wilka do lasu - mówi uśmiechnięty Paweł Hlib. 33 - latek zimą podpisał tzw. kontrakt warszawski, by na wiosnę odnowić żużlowe uprawnienia. Na egzaminie nie miał kłopotów. Pierwsze treningi i sparingi potwierdziły, że drzemią w nim niewyczerpane pokłady energii. Przede wszystkim umiejętności, które pozwolą mu osiągnąć dobre wyniki.

- Paweł Hlib wsiadł na motocykl i pokazał, jak się jeździ. Powiem szczerze, że zupełnie nie było widać pięciu lat przerwy - chwalił wychowanka gorzowskiej Stali trener Stanisław Chomski, który w przeszłości był jego opiekunem w macierzystym klubie.

 

*** ZAGUBIONY W AKCJI ***

Wielu kibiców już zapomniało o "Hlipku". Co prawda Paweł pokazywał się na stadionie, ale tylko w roli kibica. Zdarzało się, że zajrzał do parku maszyn lub klubowego warsztatu, by przywitać się z kolegami. Szybko uciekał.

W Gorzowie mówią, że Paweł to był talent czystej wody. Posiadał zadatki na żużlowca z przyszłością. Wcześnie zaczął przygodę z motocyklami. Uczył się ścigać na minitorze. Gdy jako kilkunastoletni chłopak przyjechał potrenować do Pawłowic koło Leszna, gdzie żużlowe ostrogi zdobywali m. in.: Jarosław Hampel, Rafał Okoniewski, Robert Miśkowiak, od razu zwrócił na siebie uwagę. Już jako dzieciak w jeździe na motocyklu był dobry technicznie. Nie bał się prędkości. Znawcy tematu przepowiadali mu świetlaną przyszłość.

"Hlipek" był mistrzem Polski juniorów i drużynowym mistrzem świata juniorów. W 2007 roku stanął na trzecim stopniu podium indywidualnych mistrzostw świata juniorów. Niestety, sukcesy przewróciły mu w głowie. Wygrywał z rówieśnikami z dużą łatwością, co spowodowało, że stracił zapał do ciężkiej pracy. Zaczął opuszczać treningi. Coraz częściej miał problemy z prawem.

 

*** FIGHTER RANO I WIECZOREM ***

Za pobicie klienta w klubie nocnym groziły mu trzy lata więzienia. Poprzez swoje wyczyny znalazł się pod lupą tabloidów i plotkarskich portali. Działacze Stali co chwilę gasili pożary i wyciągali Hliba z kłopotów. Wreszcie powiedzieli "dość". Ówczesny prezes gorzowskiego klubu Władysław Komarnicki w końcu stracił cierpliwość. Zarząd Stali zdecydował się zawiesić Hliba w prawach zawodnika. Jego kariera stanęła w miejscu. Nie pomogły mu próby odbudowania się w innych klubach. Próbował sił w I i II lidze. Błąkał się po kraju. Pięć lat temu powiesił kask na płocie i powiedział "pas".

 

*** ZMĄDRZAŁ BĘDĄC GŁOWĄ RODZINY ***

Wychowanek Stali Gorzów po trzydziestce zdał sobie sprawę, że na własnych błędach nie zbuduje swojej sportowej kariery. Wielokrotnie myślał o błędach, które popełnił w przeszłości. Dzisiaj jest już mądrzejszy. Dlatego postanowił jeszcze raz spróbować. Koledzy żużlowca twierdzą, że Paweł się ustatkował i wyciszył. Hlib założył rodzinę. Jest tatą dwóch synów. Zimą zadbał o kondycję i przygotowanie do sezonu. Zrzucił na wadze ponad 20 kilogramów.

- Chciałbym spróbować jeszcze raz. Wierzę, że się uda. Jestem dobrze przygotowany i pozytywnie nastawiony - mówił zdecydowanym głosem Hlib, gdy zaliczył pierwsze w tym roku treningi na torze.

- Paweł nie tylko wróci na ligowe tory, ale będzie jedną z gwiazd rozgrywek na drugim froncie. Nic nie stracił ze swojej dynamiki i techniki. Fajnie, że wraca. Że się nie poddał. Widać, że dojrzał i nie powinno zabraknąć mu determinacji. Sprzętowo też jest dobrze przygotowany, co po tak długiej przerwie nie zawsze jest normą - uważa trener Chomski.

 

"Hlipek" w akcji

 

Trener Janusz Ślączka miał uśmiech od ucha do ucha, gdy oglądał popisy Hliba na rawickim torze. To właśnie w meczu z Niedźwiadkami w grodzie Przyjemskiego przyszło Hlibowi walczyć o ligowe punkty - pierwszy raz w tym sezonie. Nowy zawodnik Wilków nie tylko imponował techniką jazdy, ale również dynamicznym stylem i skutecznością. Jego dorobek punktowy mógł być większy. W pierwszym starcie na prowadzeniu spadł mu "laczek". Hlib na chwilę stracił płynność jazdy, co wykorzystał Jaimon Lidsey.

Broda i długie włosy, do tego balans ciała na wirażach i widowiskowa jazda sprawiały, że "Hlipek" wyglądał na torze jak amerykańscy kowboje z czasów braci Moranów albo widowiskowy Henka Gustafsson.

W tym sezonie na pierwszym meczu Hliba w Rawiczu, nie mogło zabraknąć kibiców z Gorzowa

 

Paweł może liczyć na wsparcie krośnieńskich kibiców. Fani Wilków zorganizowali zbiórkę pieniędzy, by pomóc mu sprzętowo. O Pawle pamiętają również kibice w Gorzowie. Byli w Rawiczu na jego pierwszym meczu po pięcioletniej przerwie.

Robert Duda

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%