Vaclav Milik nie zostanie na lodzie, nawet jeśli jego dotychczasowy pracodawca pokaże mu drzwi. Czech nadal będzie startował w eWinner 1.lidze. On już o tym wie, tylko nie zdradza szczegółów.
Milik do końca października jest zawodnikiem Cellfast Wilków Krosno. I czeka na decyzje władz klubu. Czy zawodnik zza południowej granicy masz szanse pozostać w Krośnie, czy jednak będzie musiał poszukać nowego pracodawcy. W Krośnie analizują sytuację i mają apetyt na zatrudnienie Mateja Zagara lub Nielsa Kristiana Iversena (rozmawia z Orłem Łódź). Teoretycznie każdy z nich posiada większe kwalifikacje od Czecha, ale nazwisko nie gwarantuje sukcesu. Przykładem jest "PUK" Iversen, który w tym roku miał być rażącą siłą Unii Tarnów. Wypadek, kontuzja, przerwa w startach - plany tarnowian runęły w jednej minucie.
(fot. Magazyn Żużel /Mariusz Cwojda) Vaclav Milik czeka na decyzje władz klubu z Krosna
Zagar w tym roku startował w Speedway Grand Prix, wiec jest zawodnikiem z TOP-u. Jak się okazuje, nie zawsze to potwierdza. W tym sezonie startował w zielonogórskim Falubazie i wcale nie błyszczał.
Większy problem pojawił się w Krośnie, gdy Słoweniec przedstawił swoje oczekiwania finansowe. Prawie pół miliona złotych za podpisanie kontraktu zmroziło sterników krośnieńskiego klubu. A przecież do tego dochodzi jeszcze tzw. punktówka. Koszty niemałe. Dlatego prezes Grzegorz Leśniak i jego współpracownicy zastanawiają się nad wyborem. Wcale niewykluczone, że wrócą do rozmów z Milikiem o przedłużeniu z nim współpracy na sezon 2022.
Milik jakoś specjalnie nie martwi się sytuacją. Czech jest po słowie z działaczami niemieckich "Diabłów" z Landshut i podobno ma otwarte drzwi do drużyny beniaminka eWinner 1.ligi z Bawarii.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz