Dzisiaj nikt nie mówi, czy Martina Vaculika zobaczymy jeszcze na torze w tym sezonie. Słowak ma złamany obojczyk i po wypadku w Speedway Grand Prix w Lublinie znajduje się pod opieką lekarzy. Prosto z Lublina pojechał do specjalistów w Banskiej Bystrzycy i tam przeszedł zabieg operacyjny.
- Chciałbym was wszystkich pozdrowić i podziękować za wsparcie. Jestem po zabiegu z moim lekarzem w szpitalu w Banska Bystrzycy na Słowacji. Obojczyk jest już cały, czekam tylko na rozpoczęcie rehabilitacji, by wrócić na tor jeszcze mocniejszy. Niebawem widzimy się na torze, pozdrawiam Was - odezwał się Martin Vaculik za pośrednictwem internetu, uspakajając kibiców, którzy martwili się o jego zdrowie i którzy kibicują mu na co dzień.
(fot. Magazyn Żużel /Mariusz Cwojda) Teraz Słowak ściga się z czasem
"Niebawem widzimy się na torze" oznacza, że jest szansa powrotu Vaculika do ścigania jeszcze w tym sezonie. Wiadomo, jak ważną rolę odgrywa Słowak z drużynie Moje Bermudy Stali Gorzów. Był jednym z filarów zespołu. A przecież żółto - niebieskich czekają najważniejsze pojedynki w tym sezonie - play off i walka o medale.
Stal na finiszu rundy zasadniczej może mówić o dużym pechu. Kontuzje Wiktora Jasińskiego, Szymona Woźniaka i teraz jeszcze Vaculika skomplikowały jej sytuację kadrową.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz