Zamknij

Zakręty prowadzą do więzienia

23:41, 10.08.2019 Aktualizacja: 22:22, 16.11.2021
Skomentuj

Miał charakter do sportu: waleczny i zadziorny - przy tym był obdarzony dużym talentem. Z motocyklami miał do czynienia już w podstawówce, gdy wujek posadził go na jednoślad i pozwolił pokręcić manetką gazu.

- Roman Matousek był dla widowiska najlepszym aktorem. Kibice prawie jak publika w cyrku, przychodzili na jego popisy - wspomina czeskiego żużlowca Zdenek Schnaiderwind, który - jak sam podkreśla - miał przyjemność i nieprzyjemność rywalizować z Matouskiem na torze. Nieprzyjemność, gdyż bywało ostro, sypały się iskry. Ale Matouska mieć w swojej drużynie to skarb. Nigdy się nie poddawał.

Żużlowiec ze Slany pięć razy ścigał się w finałach indywidualnych mistrzostw świata. Próbował swoich sił w polskiej lidze, jako zawodnik Polonii Bydgoszcz oraz Unii Leszno. Punktował ze zmiennym szczęściem i jednocześnie współtworzył niecodzienne sytuacje. Z tego był znany.

- Jak dobry na żużlu, tak szalony i nieobliczalny. Potrafił zaskakiwać - powtarzają z uśmiechem żużlowcy, którzy z nim się ścigali i mieliśmy okazję ich przepytać.

[WIDEO]18[/WIDEO]

Roman Matousek był jak wulkan - w walce na torze i poza torem. Oto jedna z akcji podczas meczu ligi angielskiej, gdy Czech mierzył się z Seanem Wilsonem

- To był zawodnik, który na torze robił z motocyklem, co chciał, a nie odwrotnie. Miał wyjątkową smykałkę do speedwaya - zauważa Jan Janu, czeski dziennikarz i fotoreporter.

Zadyma w Hamburgu

Matousek zakończył przygodę ze sportem i jak się okazało, źle zrobił, jeszcze gorzej skończył. Miał wiele zakrętów w życiu. Zaczął chuliganić. Podobno zakumplował się z przestępczym półświatkiem. Zawsze dobrze zbudowany wzbudzał szacunek kolegów i respekt przeciwników. Podczas jednej z rozrób w praskiej restauracji Hamburg policjanci musieli wzywać posiłki, gdyż były żużlowiec nie dał za wygraną. Stróżami prawa rzucał na lewo i prawo. Fruwały stoły i krzesła.

Matousek usłyszał wyrok i wylądował w więzieniu. Gdy wyszedł na wolność, zastanawiał się, czy po 12 latach przerwy nie wznowić kariery. Miał nawet propozycję, by wystartować w rodzinnych Slanach. Jego nazwisko miało być magnesem dla kibiców. Ale czy wyniki sportowe byłyby równie zadowalające?

- Lubiłem tego wariata, gdy jeździł na żużlu. To był bardzo dobry zawodnik. Nikt przypadkowy nie wygrywa mistrzostw świata juniorów ani nie staje na podium mistrzostw świata w jeździe parami. Roman pięć razy zakwalifikował się do światowego finału. Proszę mi pokazać w dzisiejszych czasach czeskiego żużlowca z takimi osiągnięciami - mówi Zdenek Hriva z Pragi, który żużlem interesuje się od ponad pół wieku.

Matousek zmarnował sportowy dorobek życia, ale nie wszyscy żużlowcy naszych południowych sąsiadów roztrwonili swoje sukcesy. Wielu z nich mogło osiągnąć więcej, ale motorsport w Czechach w XXI wieku znacząco obniżył loty. Gwiazdy sprzed lat twierdzą, że ich sukcesy są niedoceniane. Jeszcze bardziej boli, że doświadczenie, którego nabyli nie zostało odpowiednio spożytkowane w kontekście szkolenia następców.

Na równi pochyłej

Czeski żużel, czyli plocha draha znajduje się w kryzysie i niestety, nie widać światełka w tunelu na lepsze jutro. Przyczyną - ogólnie rzecz ujmując - są ograniczone możliwości finansowe, co niesie za sobą bolesne konsekwencje - podupadło szkolenie i skurczyła się liga. Działacze oraz starsi kibice zwracają uwagę na fakt, że przed laty czołowy klub z Pragi posiadał w swojej kadrze 30‒35 licencjonowanych żużlowców. Jak się okazuje, teraz niewielu więcej zawodników z licencją jest w całych Czechach.

Reprezentacja Czechosłowacji: Tesar, Matousek, Vandirek, Brhel, Milik

W Pradze, Slanach, Mseno, Pardubicach, Libercu wspomnienia dawnych czasów, gdy reprezentanci Czechosłowacji zdobywali medale mistrzostw świata w drużynówce i w jeździe parami. W 1986 roku Antonin Kasper i Roman Matousek sięgnęli po brązowy krążek MŚ w jeździe parami, ustępując tylko Duńczykom i Amerykanom. Czeski duet pozostawił w pokonanym polu m.in.: Szwecję, Nową Zelandię, Anglię, RFN i Australię. Był to ostatni medal MŚ w rywalizacji seniorów, zdobyty przez naszych południowych sąsiadów.

Rafał Dobrucki i Antonin Kasper

Kasper nie żyje. Był wybitnym czeskim żużlowcem. Miał na koncie nie tylko medal w jeździe parami, ale również tytuł mistrza świata juniorów. W 2006 roku przegrał walkę z nowotworem. Jego kolega z reprezentacji - Roman Matousek - miał wielki talent. Na żużlu jeździł widowiskowo i głównie za to kochali go kibice. Czescy działacze mówią o Matousku, że "jak dobry, tak szalony". Z motocyklem na torze potrafił dokonywać cudów. Niestety, umiał również wyprowadzić z równowagi - głównie pracodawcę. Lubił się zabawić.

Nie doczekał się

Kasper nie tylko miał dryg do motocykli, ale przede wszystkim wielki talent. Rodzinne tradycje sprawiły, że szybko stał się wybijającym żużlowcem we wschodniej Europie. Wiedział, co chce osiągnąć, konsekwentnie dążył do celu i jednocześnie snuł plany na przyszłość. Po zakończeniu kariery chciał otworzyć profesjonalną żużlową szkołę pod patronatem Ministerstwa Sportu. Niestety...

Młode talenty, Petr Chlupac (niebieski kask) i Jan Kvech (czerwony kask)

- To był nasz obywatel świata - wspomina "Tonicka" Petr Moravec i wymienia, gdzie złotowłosy prażanin cieszył swoją jazdą miejscowych kibiców - Startował w londyńskim Hackney, w szwedzkiej Masarnie Avesta, zdobywał punkty dla duńskiego Brovst, występował we Włoszech w ekipie Badia Calavena i w Niemczech, startując w Nuenknick i Gustrow. Ale to co najważniejsze - był filarem reprezentacji kraju.

Tyle o czeskich medalistach mistrzostw świata w jeździe parami. Byli też inni zawodnicy, którzy wpisali się do historii "plocha drachy" - Jiri Stancl, bracia Vernerowie, Ales Dryml i jego dwaj synowie, Petr Vandirek, Lubomir Jedek, Zdenek Schnaiderwind, Tomas Topinka.

Olymp Praga, wielosekcyjny klub ze stolicy Czech, zmienił w ostatnich latach optykę na sport. Władze nim zarządzające mocniej postawiły na dyscypliny olimpijskie. Z tego powodu sekcja żużlowa spadła w klubowej hierarchii i boryka się z problemami. Brakuje na bieżące wydatki, głównie związane z zakupem sprzętu. Szkoleniem młodzieży w Pradze zajmują się m.in. Zdenek Schnaiderwind i Tomas Topinka. Ten pierwszy trenuje najmłodszych - nastolatków, którzy próbują swoich sił na motocyklach z silnikiem 125cc i 250 cc. Dodatkowo jeździ na zawody z Jozefem Francem i pomaga mu w roli mechanika. Sekcją żużlową w Pradze kieruje Pavel Odnrasik, który przejął stery po ojcu Peterze Ondrasiku, byłym żużlowcu.

Zepchnięci na zaplecze

Dzisiaj w Pradze większym wsparciem kierownictwa Olympu cieszą się np. rugbiści. Oni w pierwszej kolejności korzystają ze stadionu. Olymp to dzisiaj: Martina Sablikowa, trzykrotna mistrzyni olimpijska w łyżwiarstwie szybkim, Mirka Topinkova-Knapkova, mistrzyni olimpijska i mistrzyni świata w wioślarstwie, zapaśniczka w stylu wolnym Adela Hanzlikova czy biathlonistka Marketa Davidova. Ale są również sportowcy, którzy osiągają sukcesy - Jakub Tomecek, który zdobył kwalifikacje do udziału w igrzyskach olimpijskich w Tokio. Żużlowcy aż takich sukcesów nie osiągnęli, więc sekcja musi sobie radzić i - jak mówią jej działacze - przetrwać ciężkie czasy. Żużel w Olympie został zepchnięty na boczny tor.

Kilku byłych żużlowców wyjechało z kraju. Michal Makovky otworzył firmę w Anglii i zajmuje się budową domów. Jiri Stancl również mieszka na Wyspach, natomiast jego tata - o tym samym imieniu i nazwisku - pozostał w ojczyźnie. Jiri Stancl senior pojawia się na zawodach żużlowych, ale stoi z boku - nie angażuje się w popularyzację i rozwój "czarnego sportu". Podobnie jak Lubomir Jedek, Petr Vandirek i Vaclav Milik. Ten ostatni zajął się uprawą roli. Swego czasu wygrywał zawody w oraniu pola. Z powodzeniem rywalizował z najlepszymi na Starym Kontynencie i na świecie, zdobywając tytuł wicemistrza świata. Mistrzem Czech w oraniu pola był kilkanaście razy. Startował w Afryce, w Skandynawii i zachodniej Europie.

Vaclav Milik w akcji na mistrzostwach Czech w oraniu pola

Jego syn "Waszek" ściga się na żużlu i nie kryje, że dobre wyniki taty za kierownicą traktora pomogły mu zdobyć kilku sponsorów. Wśród nich jest producent olejów, który wspiera i tatę, i syna.

Niewykorzystany potencjał

Bohumil Brhel mieszka na przedmieściach Pragi i zajmuje się tuningiem żużlowych silników. Z jego usług korzystał m.in. Edward Krcmarz. Lubomir Jedek jest kierowcą - dowozi leki do aptek. Rzadko bywa na żużlu. Marian Jirout zakończył karierę, ale nie zerwał z "czarnym sportem". Jirout pomaga synowi, który dopiero poznaje tajniki speedwaya. Vandirek pojawia się na zawodach, ale tylko w charakterze kibica. Swego czasu trenował młodzież w Mseno. Petr wspierał syna, ale Adam Vandirek nie osiągnął sukcesów i zakończył przygodę ze sportem. W Libercu ciężkiej kontuzji doznał Filip Sitera, wnuk Milo Vernera. Pierwsze diagnozy lekarskie były przerażające. Filipowi groziło, że nie będzie chodził. Długie leczenie i rehabilitacja pozwoliły mu stanąć na nogi. Sitera wrócił na stadion. Pracuje z młodzieżą i cieszy się, że znów może spełniać swoje marzenia.

Vaclav Milik, najlepszy czeski zużlowiec w PGE Ekstralidze. "Waszek" zawsze może liczyć na wsparcie taty (z lewej), który również jeździł w barwach wrocławskiej Sparty

- Stadion żużlowy to jest moje miejsce na ziemi - wyznaje z dumą Filip Sitera, który zastąpił Milana Spinke na stanowisku menedżera reprezentacji kraju.

- Niewykorzystany potencjał - mówi o sytuacji byłych żużlowców Ales Dryml, który razem z synami Alesem i Lukasem prowadzi salony samochodowe Skody.

- Poprzedni rok okazał się fatalny dla czeskiego żużla i nie chodzi o wyniki. W 2018 roku zmarli: Vaclav Verner, Jan Holub, Milo Verner, czyli ludzie bardzo zasłużeni dla czeskiego speedwaya - podsumowuje Jan Janu.

Mariusz Cwojda

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%