Kłopoty rozpoczęły się na początku roku. W Lesznie nie spodziewali się, że pandemia aż tak bardzo odciśnie swoje piętno na miejscowej Unii. Kumulują się problemy.
Najbardziej utytułowany klub żużlowy w Polsce nie ma łatwego życia. Jej właściciele niedawno poinformowali o perturbacjach finansowych spowodowanych pandemią koronawirusa. Józef Dworakowski uspokajał, że mimo problemów sytuacja znajduje się pod kontrolą. Finanse to jednak nie jedyne zmartwienie drużynowego mistrza Polski.
O ile udało się działaczom leszczyńskiego klubu zażegnać wiszący w powietrzu konflikt z Piotrem Pawlickim i Emilem Sajfutdinowem, to teraz mają kolejny twardy orzech do zgryzienia. Menadżer Piotr Baron miał zdecydować i wybrać zawodników do pierwszego składu. Baron zapowiadał, że treningi pozwolą ocenić sytuację. Nie chciał nawet oceniać szans, czy większe ma Bartosz Smektała czy Jarosław Hampel, czy może Australijczycy: Brady Kurtz lub Jaimon Lidsey. Gdybym miał wybierać, to Polacy posiadają większe umiejętności i są lepszymi zawodnikami od "Kangurów". Goście z Antypodów mają zalety, ale obaj - jak to popularnie się określa - stanowią melodię przyszłości. Dobrze ich mieć w razie awarii.
Treningi jeszcze dobrze się nie rozpoczęły i co się okazuje? Mamy decyzję. Właściciele klubu zdecydowali, że wolną rękę w poszukiwaniu nowego pracodawcy dostanie Jarosław Hampel. Co więc z wcześniejszymi ustaleniami? Działacze wykluczyli rywalizację zawodników na treningach o miejsce w składzie? Hampel może czuć się zawiedziony. Jesienią odrzucił propozycje transferowe z Częstochowy i Wrocławia, by z Unią powalczyć o czwarty mistrzowski tytuł z rzędu. W lidze w ub. sezonie był skuteczniejszy od Kurtza (Hampel w 2019r. - śr. bieg 1,57 pkt, Kurtz - 1,30). Hampel na stałe mieszka w Lesznie. Na "Smoka" ma 10 minut jazdy i wiem, że swoją przyszłość wiązał z leszczyńskim klubem.
W zamieszaniu kadrowym dochodzi jeszcze jeden ciekawy aspekt. Otóż, "Mały" nie kręcił nosem, gdy pracodawca z ulicy Strzeleckiej zaproponował mu zmniejszenie wynagrodzenia w związku z pandemią. Podpisał aneks finansowy i przygotowywał się do pierwszych treningów. Nie wszyscy zawodnicy Unii byli tak pokorni. Ale dzisiaj może już o tym niektórzy zapomnieli.
Dobrze funkcjonująca leszczyńska maszyna zaczyna zgrzytać. Na szczęście, decyzja o zwolnienia Hampela nie jest ostateczna. Prezesi powinni ją jeszcze raz przemyśleć. Czy "Mały" na pewno zasłużył na ,,odpalenie".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz