Jeśli mieliście nadzieję, że żużel i sport znajdą się poza konfliktem zbrojnym w Ukrainie, to już nie miejcie złudzeń. Informowaliśmy o "praniu mózgów" młodym żużlowców za wschodnią granicą. Dzisiaj kolejny dowód na to, że wojna rosyjskiemu speedway`owi wcale nie jest obca.
Plakat zapowiadający mecz Turbina Bałakowo - Baszkiria Oktiabrsk
Już we wtorek startują ligowe rozgrywki żużlowe w Rosji. Zgodnie z planem, gdyż jeszcze dwa tygodnie temu nie było pewności, że rywalizacja dojdzie do skutku. Rosyjskie kluby mają swoje określone kłopoty. Ostatecznie liga wystartuje i wezmą w niej udział 4 drużyny.
Nie byłoby w tym nic specjalnego, gdyby nie fakt, że rosyjskie drużyny afiszują się tzw. swastyką Putina, czyli literą "Z". jest to wymowne działanie - popierają wojnę, agresję Federacji Rosyjskiej w Ukrainie. Klub umieszczają "Z" w widocznych miejscach i ważnych w przekazie medialnym. Tak jak choćby uczyniła Turbina Bałakowo, gospodarz wtorkowego meczu z Oktiabrskiem. "Zetka" znalazła się na meczowych plakatach i na stadionie. A przecież jeszcze niedawno władze żużlowej federacji naszych wschodnich sąsiadów apelowały do kierownictwa FIM (Światowa Federacja Motocyklowa), by nie łączyły polityki ze sportem. Tak reagowały m. in. na sanckcje nałożone na rosyjskich zawodników, których wykluczono z rywalizacji międzynarodowej.
To nie jedyny przejaw działań działaczy żużlowych. Niedawno podczas zgrupowania reprezentacji Rosji na żużlu prominentni działacze centrali nie chowali "Z` (rosyjski symbol wojny?) - wręcz przeciwnie, prezentowali go, fotografując się i wrzucając zdjęcia do sieci.
Najbardziej poszkodowani w tej sytuacji wydają się być dwaj zawodnicy - Artiom Łaguta i Wadim Tarasienko, którzy zostali wykluczeni przez FIM i przez swoją rodzimą federację. Rosjanom zarządzającym speedwayem w swoim kraju nie spodobały się słowa Łaguty i Tarasienki, którzy skrytykowali działania wojenne w Ukrainie.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz