Sparta Wrocław podobnie jak pozostałe kluby żużlowe w Polsce i kibice żużla, czeka na lepsze czasy. Nie organizuje treningów, zamknięty warsztat, zawodnicy zostali w domu. Czym zabijają czas?
- To nie jest komfortowa sytuacja, ale takie są realia. Też mnie ciągnie na motor, na tor, do ścigania i żużla. Nie zapominajmy, że najważniejsze jest zdrowie i musimy dbać o bezpieczeństwo w okresie epidemii - apeluje Maciej Janowski, kapitan Betard Sparty Wrocław. - Ten czas wykorzystuję na porządki w domu, na podwórku i warsztacie, który mam u siebie. Owszem, ciągnie mnie na motor. Ale przetrwajmy ten trudny okres, żeby jak najszybciej zażegnać kryzys.
Przeorganizowanie zajęć pokazuje, że są również inne wartości, niż sport i żużel. Opowiedział nam o tym Tai Woffinden.
- Pierwsze dni, tygodnie są trudne, bo inne. O tej porze roku już startowaliśmy na żużlu. Byliśmy pochłonięci bez granic tym co robimy. Teraz siedzimy w domu i czekamy. Jest niepewność, co będzie dalej. Musimy jednam myśleć pozytywnie. Rodzina, bliscy zyskają - jesteśmy tylko dla siebie. Dbajcie o siebie. Jak już sytuacja wróci do normy, to znowu się zobaczymy - zapewnia Tai Woffinden.
Także Dariusz Śledź, trener wicemistrzów Polski, przyznaje że sytuacja jest mało komfortowa. Zawodnicy zostali w domu i czekają w blokach startowych. W kwietniu nie ma większych szans na zorganizowanie treningów na torze. Dzisiaj mówienie o tym, kiedy wystartuje liga i w ogóle żużel i przymierzanie się do konkretnych terminów przypomina bardziej wróżenie z fusów, niż rzetelne ocenianie sytuacji.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz