Dzisiaj mija 8 lat od wstydliwej ucieczki Unibaksu Toruń z finałowego meczu play off drużynowych mistrzostw Polski w Zielonej Górze. Wstyd, rozczarowanie, kompromitacja - to jak twierdzą świadkowie zdarzenia, zbyt delikatne określenia, by przekazać co działo się tego dnia przy Wrocławskiej 69. Oby podobna sytuacja nigdy więcej się nie powtórzyła.
Była niedziela, 22 września 2013 r. Cała żużlowa Polska czekała na rewanżowy mecz finałowy. Pierwsze spotkanie w Toruniu wygrali gospodarze 46:43. Od kilku dnia w grodzie Bachusa mroziły się szampany. W niedzielę rano przyjechał puchar i medale. Bilety na mecz sprzedano na pniu - wszystkie w przedsprzedaży.
Plan wywrócił się w sobotni wieczór. Podczas Grand Prix Szwecji w Sztokholmie kontuzji nabawił się Tomasz Gollob. W jednej chwili sytuacja kadrowa Unibaxu stała się krytyczna, bo oprócz Golloba kontuzje leczył Chris Holder.
Torunianie znaleźli się pod ścianą - mieli do dyspozycji Darcy`ego Warda, Adriana Miedzieńskiego, Kamila Brzozowskiego i juniorów. Szanse Falubazu na zwycięstwo urosły w kilka godzin. Pachniało pogromem gości, gdy do akcji wkroczył właściciel toruńskiej drużyny Roman Karkosik. Miliarder zaproponował przełożenie rewanżowego meczu na inny termin. Tłumaczył, że chodzi o kibiców, poziom widowiska i promocję żużla, która w finale bez Tomasza Golloba tylko straci.
Od jakiegoś czasu jednak kontakty władz klubów z Torunia i Zielonej Górze nie były najlepsze. Nie były nawet poprawne, co miało wpływ na decyzje związane z finałem DMP w Zielonej Górze. Karkosik zdenerwował się, gdy Falubaz nie zgodził się na przełożenie zawodów na inny termin. Gospodarz zawodów tłumaczył, że nie może odwołać meczu, gdy sprzedał komplet biletów, na stadionie instalowała kamery telewizja i do Zielonej Góry zjeżdżają kibice z całej Polski. Wtedy stało się najgorsze.
(fot. Mariusz Cwojda) Unibax oddał mecz walkowerem
- Rzuciliśmy ręcznik, a o tym dowiedziałem się 1,5 godziny przed meczem. Dostałem telefon od członka rady nadzorczej z Torunia. Powiedział: Sławek, tego meczu nie jedziemy. Wracajcie do domu - mówił po latach w telewizji w programie "Trzeci Wiraż" na antenie nSport+ Sławomir Kryjom, który feralnego dnia pełnił funkcję kierownika drużyny KS Unibax Toruń - Co miałem wtedy powiedzieć? Z tej sytuacji nie było dobrego wyjścia. Gdybyśmy pojechali składem, który miałem do dyspozycji, to ten mecz niewiele miałby wspólnego z finałem najlepszej ligi świata. Miedziński, Ward, Brzozowski, bracia Pulczyńscy i Wolender. Podejrzewam, że skończyłoby się 65:25. Nie wiem, czy zawodnicy chcieliby jechać z rezerwy taktycznej.
Podobno decyzję o wycofani zespołu podjął Roman Karkosik, ale najbardziej dostało się Kryjomowi. Miał świadomość, że opuszczenie stadionu przez toruńska drużynę zakończy się skandalem, ale musiał wykonać polecenie pracodawcy.
- Myślę, że zapłaciłem za to ogromną cenę. Nie spodziewałem się, że będzie aż tak wielka afera, natomiast liczyłem się z konsekwencjami, które mnie spotkają - tłumaczył Kryjom.
Kryjom dostał po głowie jako pierwszy. Został zawieszony m.in. na dwa lata w pełnieniu funkcji kierownika drużyny. Miał zakaz wstępu do parku maszyn. Toruński klub dostał walkowera i kary finansowe. Karkosik nie zgodził się z sankcjami i skierował sprawę na drogę sądową. Był to jeden z największych skandali, jeśli nie największy, który miał miejsce w ostatniej dekadzie w polskiej lidze żużlowej. Dzisiaj mija 8 lat od finału w Zielonej Górze.
Falubaz zdobył mistrzostwo Polski 2013. Medale odbierał, gdy torunianie byli w drodze do domu.
Żużlowcy Unibaksu Toruń opuszczają stadion w Zielonej Górze przed finałem play off DMP`2013:
[WIDEO]190[/WIDEO]
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu magazynzuzel.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz