Zamknij

Tai Woffinden: "Kocham Cię" powiedział w ambulansie

12:38, 04.04.2020 Aktualizacja: 15:41, 20.04.2022
Skomentuj

Tai Woffinden i Faye są małżeństwem od ponad trzech lat. Żużlowiec w swojej autobiografii "Bez hamulców", która niedawno trafiła do sprzedaży, opowiedział między innymi o początkach znajomości ze swoją ukochaną. O jej pierwszych zawodach żużlowych, o radościach i smutkach. Oto fragment książki "Tajskiego" z wątkiem, w którym m. in. wspomina występ w Grand Prix Wielkiej Brytanii, gdzie z trybun kibicowały mu mama oraz przyszła żona.

Żużel? A co to?

"Z początku Faye nie bardzo orientowała się, jaki jest mój "zawód" i co to w ogóle jest żużel. Styczność z motocyklami miała o tyle, że jej brat Layne uprawiał motocross. Zaczęliśmy ogłaszać się parą pod koniec maja, niecały miesiąc po naszym pierwszym spotkaniu. Faye uznała, że chce wybrać się na Grand Prix Wielkiej Brytanii, aby zobaczyć, o co chodzi z tym żużlem.

Ale żadne z nas nie przypuszczało, że skończy się to tak, jak się skończyło.

Przed zawodami balonik był nadmuchany do granic możliwości. Byłem na ustach wszystkich kibiców. Po wyprawie kolarskiej nie było żadnych nieprzyjemnych dolegliwości. Byłem gotów, aby wyjechać na tor i roznieść to całe towarzystwo.

Przypominamy, że do niedzieli (5 kwietnia) trwa konkurs dla prenumeratorów naszego darmowego newslettera (zapisać się można TUTAJ), w którym można wygrać egzemplarz książki "Bez hamulców" (szczegóły konkursu TUTAJ)

W trzech pierwszych startach zdobyłem 3,2,2. Do biegu czternastego ustawiałem się pod taśmą, jako lider klasyfikacji generalnej - z jednym punktem przewagi nad Emilem! Byłem w drodze na szczyt, a moja ukochana obserwowała to wszystko z trybun. Nie mogło być lepiej.

Wtedy świat wywrócił się do góry nogami. Wszystko działo się szybciej, niż przeczytacie to zdanie. Jechałem z wewnętrznego pola w czerwonym kasku. W niebieskim Nicki Pedersen, w białym - Martin Vaculík, a przy płocie Freddie Lindgren.

Wyznanie w karetce

Drgnąłem przed puszczeniem taśmy, musiałem domknąć sprzęgło i trochę zostałem na starcie. W drugi łuk pierwszego okrążenia wjeżdżałem na drugiej pozycji. Freddie wszedł mi pod łokieć z krawężnika i zahaczył o moją lewą stopę. Wypchnął mnie tak, że podciąłem Vaculíka - ale, co gorsza, zaraz potem wpadłem w tylne koło Pedersena i wystrzeliłem z siodełka. Wszyscy trzej wylądowaliśmy na bandzie. Sędzia Krister Gardell natychmiast włączył czerwone światło, oznaczające przerwanie wyścigu.

Uderzyłem o tor z dużym impetem, a po wylądowaniu na płocie "dobił" mnie jeszcze mój własny motocykl. Od razu wiedziałem, że złamałem prawy obojczyk. To dość typowa żużlowa kontuzja, przechodziłem to już z sześć-siedem razy. Leżąc na torze i zwijając się z bólu, pomyślałem, że mam po sezonie. Po tym wszystkim, co zrobiłem, będę musiał teraz odpuścić kolejną rundę, dumałem.

Następne Grand Prix było już za dwa tygodnie. Na całym stadionie zapadła głucha cisza, jak gdyby trybuny też zrozumiały, że być może to koniec marzeń o złotym medalu dla Wielkiej Brytanii.

Miałem trudności z oddychaniem. Na torze pojawiła się karetka. Założono mi maskę tlenową. Kiedy ambulans czekał jeszcze na wyjazd ze stadionu, przyszły do mnie moja mama i Faye. Pamiętam, że powiedziałem do Faye: "kocham cię", a potem zostałem zabrany do walijskiego szpitala uniwersyteckiego na prześwietlenie".

fot.ARCHIWUM T.Woffindena

 

Tai Woffinden z żoną i mamą

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%