Ernest Koza jest zawodnikiem, którego często dopada pech. W Krakowie mu nie płacono, w Rzeszowie drużyna nie otrzymała licencji. W Tarnowie też szału nie ma również pod względem wyników sportowych. On jednak nie zamierza się poddawać.

Ernest Koza urodził się 25 maja 1994 roku w Tarnowie. Licencję zawodniczą zdał dość późno, bo w 2012 roku. Udało mu się ją zdobyć na torze w Częstochowie. W lidze debiutował rok później, gdy w 2. Lidze reprezentował Wandę Kraków.

W latach 2014-2015 był już podstawowym juniorem macierzystej Unii Tarnów. Radził sobie przyzwoicie i przyczynił się do zdobycia przez klub dwóch brązowych medali Drużynowych Mistrzostw Polski. Po zakończeniu wieku juniora nie mógł jednak liczyć na dalszy angaż w tarnowskim klubie.

Przeniósł się zatem do KSM-u Krosno, gdzie spędził tylko jeden sezon. Następnie trafił do Wandy Kraków, gdzie zaczęły się kłopoty. Ernest Koza na torach pierwszoligowych spisywał się solidnie, ale w Krakowie były olbrzymie problemy finansowe. Chwilami Koza jeździł charytatywnie, a czarę goryczy przelała kontuzja, która miała miejsce na początku sezonu 2018. Wychowanek Unii Tarnów złamał wówczas nogę i stracił pierwszą część sezonu.

Przed sezonem 2019 Ernest Koza postanowił przenieść się do Stali Rzeszów, której prezesem był Ireneusz Nawrocki. Sternik klubu obiecywał wiele, ale skończyło się na tym, że jego plany rozsypały się jak domek z kart. Stal Rzeszów nie otrzymała licencji na starty w 1. lidze, a Koza podobnie jak kilku innych zawodników został na lodzie.

Ostatecznie po swojego wychowanka zgłosiła się Unia Tarnów. Koza z wielką radością wrócił na stare śmieci. Pierwszy sezon po powrocie do Tarnowa był jednak dla Kozy fatalny. Sympatyczny zawodnik nie osiągnął nawet średniej 1 pkt/bieg.

Przed rozpoczęciem sezonu 2020 Ernestowi Kozie urodziła się córeczka. Rozgrywki z powodu pandemii koronawirusa się opóźniły, a zawodnik Unii zdecydował się w przerwie zimowej na pracę dorywczą w Austrii.

W sezonie 2021 Ernest Koza nadal reprezentuje Unię Tarnów. Wiadomo jednak, że tarnowianie pożegnają się z 1. ligą. Ostatnie lata pokazują, że żużlowe życie nie rozpieszcza Ernesta Kozy.