Kasa się nie zgadza

Piłeczka znajduje się po stronie zawodników i od ich decyzji zależą dalsze losy ligowych rozgrywek w tym roku. Temat jest drażliwy: kasa.

Kierownictwo Ekstraligi Żużlowej po rozmowach z prezesami klubów, przeprowadzonych wyliczeniach i symulacji zysków i strat, zaproponowali żużlowcom renegocjacje kontraktów.

Zdaniem prezesa EŻ Wojciecha Stępniewskiego, najlepsi żużlowcy będą mogli zarobić po 700 tysięcy złotych. Zawodników w rozmowach z EŻ reprezentuje Krzysztof Cegielski, były żużlowiec, aktualnie telewizyjny ekspert żużlowy i przede wszystkim szef stowarzyszenia żużlowców "Metanol". Cegielski zwrócił uwagę Stepniewskiemu, że 700 tysięcy złotych stanowią przychody, a nie zarobki. Na antenie telewizji Canal+ w programie "Dobry wieczór speedway" podał inne dane, niż prezes Stępniewski.

Piłeczka znajduje się po stronie zawodników. Czy przyjmą propozycje obniżenia kontraktów? (fot. Mariusz Cwojda/Magazyn Żużel)

- My obliczyliśmy, jakie najlepsi mogą te przychody osiągnąć przy pewnych propozycjach. Mamy dwóch zawodników, którzy zdobyli w sezonie po 200 punktów, Bartka Zmarzlika i Leona Madsena. Wyszło, że zarobią po 590 tysięcy złotych. A jakie mają wydatki, to już trzeba zapytać zawodników - twierdzi Krzysztof Cegielski.

Zapytaliśmy kilku zawodników, co myślą o propozycji zmian. Publicznie nie chcą, nie mogą mówić, bo mają swojego reprezentanta w osobie Cegielskiego i do niego odsyłają po opinię. My możemy tylko napisać, że nasi rozmówcy nie są zachwyceni propozycjami EŻ, ale jednocześnie przyznają, że sytuacja jest wyjątkowa i wszyscy stracą na pandemii.

Okazuje się, że trudno też określić, o ile procent obniżono stawki kontraktowe.

- Mówi się, że to może być 30 procent, 40 procent, ale prawda jest taka, że w wielu przypadkach chodzi nawet o 80 procent - uważa Krzysztof Cegielski.

Co dalej? Piłeczka znajduje się po stronie zawodników. Wydaje się, że nie mają innego wyjścia, jak przyjąć propozycję, zacisnąć pasa i przetrwać ten rok.

Jak to mówią: pożyjemy, zobaczymy.