Powoli zaczyna rozkręcać się i to nie tylko w lidze. Piotr Pawlicki po zwycięstwie w finale IMP Challange w Grudziądzu, może okazać się czarnym koniem tegorocznej rywalizacji. Już jeden mistrzowski tytuł ma na koncie. Czy zdobędzie drugi?
[ZT]30181[/ZT]
Piotr Pawlicki po słabszym występie w inauguracyjnym meczu z Fogo Unią Leszno, jakby złapał odpowiedni rytm i wiatr w żagle. Nieźle zaczął punktować w lidze i to na mocnych przeciwnikach (np. w Lublinie), zaliczając również udane występy w turniejach indywidualnych. Wychowanek leszczyńskich "Byków" Stanął na podium "Złotego Kasku" i wygrał Challange w Grudziądzu. Tylko patrzeć, co będzie w finałach indywidualnych mistrzostw kraju. Tegoroczne turnieje IMP odbędą się w Rzeszowie (8 czerwca), Pile (16 lipca) i Krośnie (30 lipca). Jeśli Pawlicki dobrze zacznie, to kto wie. Rzeszów może stanowić zagadkę, ale np. w Pile "Piter" wiele lat temu... zaczynał ściganie ligowe. Znajomość pilskiego toru może okazać się handicapem.
– To prawda, jeździłem kiedyś w barwach Piły, ale żużel się tam zmienił od tamtych czasów. To był 2011 rok, dwanaście lat temu. Myślę, że każdy z tych torów, gdzie zaplanowano tegoroczne finały, będzie dla mnie niespodzianką. Z jednej strony dobrze, bo nie będzie żadnych porównań czy odnoszenia się do wyników sprzed roku albo później. Nie będą myślał, co tam pasowało jakie przełożenia w motocyklach, gdyż dawno na tych torach nie jeździłem. Mam nadzieję, że pójdzie dobrze – mówi z nadzieją żużlowiec Betard Sparty Wrocław, który w 2018 roku pierwszy raz w karierze dostąpił zaszczytu zdobycia tytułu indywidualnego mistrza Polski.
[ZT]30179[/ZT]
- Na pewno się cieszę, aczkolwiek z dystansem podchodzę do wszystkiego, bez hurraoptymizmu. Jazda zacznie się w finałach - mówi o czekających go decydujących starciach Piotr Pawlicki.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz