Po fatalnym upadku Patricka Hansena przed rokiem na torze w Ostrowie Wielkopolskim minęło już sporo czasu. Duńczyk już dokonał wielkich rzeczy. Po pierwszej fatalnej diagnozie wykonał tytaniczną pracę i nie tylko powrócił do sprawności, ale ma za sobą już kilka imprez indywidualnych.
[ZT]35880[/ZT]
Wspomniany upadek wyglądał fatalnie. Pierwsze diagnozy nie napawały optymizmem. Jednak już na drogi dzień, kiedy zawodnik zaczął delikatnie poruszać stopami nie miał wątpliwości, że powróci na tor. Miesiące ciężkiej rehabilitacji dały wspaniały efekt i dzisiaj możemy śmialo napisać, że sympatyczny Duńczyk powrócił do ,,żywych”. Zawodnik, który ma ważną umowę z INNPRO ROW Rybnik jest świadomy, że po awansie jego klubu do PGE Ekstraligi nie ma szans na angaż. Zresztą sam jest świadom, że, póki co, byłoby to dla niego zbyt duże wyzwanie. Liczy, że pójdzie na wypożyczenie i najlepiej, gdyby to był klub z drugiego szczebla rozgrywkowego, czyli z Metalkas 2 Ekstraligi. Na razie większego zainteresowania nie ma.
[reklama.sprawdź ceny]
Większość klubów już zbudowała składy. Nie znamy jednak jeszcze wszystkich uczestników rozgrywek. Czy będziemy dalej oglądać speedway w Łodzi oraz Tarnowie. To dwie największe zagadki. W obu miastach nie brakuje problemów, choć są one zgoła inne. Hansen czeka na rozwój wypadków. Jeśli nie znajdzie się w tym roku nikt, kto byłby zainteresowany jego zatrudnieniem, to poczeka na rozwój wydarzeń do wiosny przyszłego roku.
Póki co zawodnik odjechał już cztery towarzyskie turnieje. Pojechał kolejno w Rzeszowie, Lesznie, Zielonej Górze, a ostatnio także w Ostrowie Wielkopolskim. ,,Świata” może i nie zawojował, ale udowodnił sobie i wszystkim dookoła, że jest w stanie rywalizować jak równy z równym. Pojawiły się nawet indywidualne zwycięstwa. W Rzeszowie może jeszcze brakowało pewności siebie. Poza tym tor był trudny i trudno się dziwić, że Hansen nie chciał na dzień dobry ryzykować. Z każdym kolejnym turniejem było jednak lepiej. Ostatnio podczas rywalizacji w Łańcuchu Herbowym warunki znów były cięższe, bo spadł deszcz, lecz nawet te 5 punktów i jedno indywidualne zwycięstwo należy i tak ocenić pozytywnie.
-Czuję się dobrze, wszystko cały czas idzie do przodu. To jeszcze nie jest oczywiście koniec, ale jest na tyle dobrze, że mogę jeździć, mogę próbować. Jak pokazały te turnieje nie zapomniałem jak się jeździ. Pewnie, że brakuje trochę do optymalnej formy, ale na razie to są testy. Myślę, że na wiosnę będzie to już 100 procent – powiedział przed kamerą infoostrow.pl – Patrick Hansen.
[reklama.sprawdź ceny]
Zawodnik zdradził też, że ma jeszcze trochę problemów ze stopą, w której wciąż ma śruby. Wkrótce ma się jednak tego pozbyć, co powinno poprawić ruchomość.
-Delikatnie to przeszkadza, szczególnie, gdy mocno padało, było ślisko i były dziury i trzeba było mocno pracować ciałem. Jak jadę na normalnym torze, to nie odczuwam żadnych problemów, wynikających z tamtego upadku. W zasadzie to ja dopiero rozpoczynam sezon, a inni jeżdżą cały rok i to też jest różnica – kontynuuje Hansen.
Duńczyk nie rozpamiętuje feralnego zdarzenia z poprzedniego roku, twierdzi, że miał po prostu strasznego pecha i znalazł się w nieodpowiednim miejscu. Jak zaznaczył jego upadki można by było policzyć na palcach jednej ręki. Była to jedna jedyna sytuacja, bo jak mówi miał więcej momentów dobrych i o upadku w Ostrowie Wielkopolskim wcale nie rozmyśla, przyznając jednocześnie, że owal w tym mieście pozostaje jednym z jego ulubionych.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz