Miało być lekko, łatwo i przyjemnie, tymczasem po raz kolejny okazało się, że nieczego nie należy przesądzać jeszcze przed meczem. Będący na fali Stelmet Falubaz Zielona Góra przechodził męki w domowym starciu z INNPRO ROW Rybnik, by przesądzić losy spotkania dopiero w ostatnim biegu.
[ZT]37594[/ZT]
Rybniczanie poza początkiem sezonu jechali słabo. Odwrotnie Falubaz, który rozpoczął fatalnie, ale potem wygrał z PRES Grupą Deweloperską Toruń i wreszcie w wyjazdowym starciu w Częstochowie. Falubaz w meczu z drużyną z Rybnika miał w teorii pojechać jak po swoje. Rzeczywistość okazała się jednak inna, choć początek wskazywał, że ekipa z ,,Winnego Grodu” nie będzie miała problemów z pokonaniem rywala.
Trzy pierwsze wyścigi zakończyły się wygranymi gospodarzy, którzy prowadzili już 13:5. Potem jednak mecz się wyrównał. Dość powiedzieć, że z ośmiu kolejnych wyścigów miejscowi nie wygrali drużynowo ani razu. Po serii remisów w 8 i 9 biegu górą byli żużlowcy z Rybnika. Imponował szczególnie Maksym Drabik, a kroku dotrzymywali mu Rohan Tungate oraz Nicki Pedersen.
Falubaz zaczął czuć oddech gości, bo zrobiło się tylko (29:25). Jeszcze głośniej w sektorze kibiców ze Śląska zrobiło się po 11 biegu. Wówczas Drabik z Pedersenem ograli dubletem Hampela oraz Knudsena i na tablicy wyników pojawił się sensacyjny remis (33:33)! To jednak podziałało na ekipę Piotra Protasiewicza mobilizująco. Dwa kolejne biegi należały do nich.
Przed wyścigami nominowanymi Falubaz mógł wziąć głębszy oddech, bo po stronie gospodarzy była 6-punktowa zaliczka. Menadżer ROW zagrał jednak w biegach nominowanych tak jak należało to zrobić. Do boju dwukrotnie posłał bardzo szybkiego, jeśli nie najszybszego zawodnika meczu – Maksyma Drabika.
Ten w 14 biegu wraz z Pedersenem przywiózł 5 punktów. ,,Maks” znalazł się wtedy w trudnym położeniu. Było widać, że spowalnia go prowadzący i wyraźnie wolniejszy Duńczyk, przez co w pierwszej fazie biegu musiał uważać na Rasmusa Jensena. Gościom udało się dowieźć 5:1 i przed ostatnim biegiem sprawa wyniku była otwarta. Falubaz prowadził, ale już tylko dwoma ,,oczkami”.
W biegu zamykającym ten emocjonujący mecz Rekinom zabrakło pary. Sprawa została wyjaśniona już po starcie i pierwszym łuku. Zdecydowanie lepiej spod taśmy wyjechali Madsen z Pawlickim, którzy przypieczętowali ostatecznie ciężko wywalczony triumf 48:42. W Zielonej Górze spadł ogromny kamień z serca, bo strata punktów z Rybnikiem na własnym torze byłaby katastrofą. Nie ulega jednak wątpliwości, że ROW pokazał, że może być groźny, a po tak nikłej porażce może śmiał;o myśleć w rewanżu nawet o pełnej puli. Rybniczanom zabrakło ,,czwartego do brydża”. Zabrakło punktów Holdera, Pludry oraz młodzieży. Mimo wszystko brawa dla jednych i drugich, bo przy W69 emocji i napięcia do końca spotkania nie brakowało.
-Zabrakło nam wsparcia. Prawda jest taka, że dzisiaj punkty zdobywało trzech zawodników. Gdyby wszyscy zapunktowali dobrze, to bylibyśmy w stanie wygrać. Wykonaliśmy w mijającym tygodniu kawał dobrej roboty, by zrobić dobry wynik, ale zabrakło tego wsparcia – przyznał Nicki Pedersen.
W nieco lepszym humorze był Rasmus Jensen, bo jego zespół wygrał ten ciężki mecz, choć on sam wciąż ma wiele do zrobienia.
-Inaczej się jeździ, gdy wiesz, że wszystko działa, a teraz brakuje mi trochę pewności i wiary w siebie. Wierzę, że kolejne okrążenia i kolejne wyścigi pomogą mi w tym wszystkim, z czym się zmagam – powiedział Rasmus Jensen.
Stelmet Falubaz Zielona Góra – INNPRO ROW Rybnik 48:42
Stelmet Falubaz: Jarosław Hampel - 8 (3,2,2,1,0), Rasmus Jensen - 5+3 (1*,1*,0,2*,1), Przemysław Pawlicki - 13+1 (2*,3,2,3,3), Jonas Knudsen - 1 (1,0,-,0), Leon Madsen - 13+1 (3,3,2,3,2*), 14. Oskar Hurysz - 3 (1,2,0), Damian Ratajczak - 5+1 (3,0,1*,1), Michał Curzytek – NS
INNPRO ROW: Nicki Pedersen - 11+1 (1,2,3,2*,3), Chris Holder - 4+1 (0,1*,1,2), Kacper Pludra - 1+1 (0,1*,-,0,-), Maksym Drabik - 13+1 (3,2,3,3,2*,0), Rohan Tungate - 11 (2,3,1,3,1,1), Maksym Borowiak - 2 (2,0,0), Paweł Trześniewski - 0 (w,0,0), Jesper Knudsen - NS
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz